EARNIE SHAVERS: MIAŁEM ŚWIETNĄ KARIERĘ
Gdy pada pytanie, kto był najwybitniejszym pięściarzem wagi ciężkiej, któremu nie udało się sięgnąć po tytuł, zdecydowana większość ekspertów postawiłaby zapewne właśnie na niego. Pojutrze 71. urodziny Earnie Shaversa (74-14-1, 68 KO).
Swego czasu zranił mocno w drugiej rundzie Muhammada Alego - Uderzył mnie tak mocno, że zabolało to wszystkich moich braci w Afryce, choć walczyliśmy wtedy w Nowym Jorku - wspominał "Największy". Larry Holmes również oddał hołd sile ciosu Earnieego. - Po ciosie Tysona czujesz się jak po zderzeniu Ferrari. Gdy walnął cię Shavers, to jak byś się zderzył z ciężarówką.
Wtórował im Ron Lyle. - George Foreman bił naprawdę mocno, jednak Shavers bił jak nikt inny. Każdy cios na moment gasił światło.
- Gdybym miał wymienić trzech najmocniej bijących pięściarzy w historii, wymieniłbym siebie oraz Rona Lyle'a i George'a Foremana. Z Lylem się biłem. Miałem go na deskach, praktycznie znokautowanego, lecz ten zdołał się podnieś i potem to on mnie znokautował. Miał świetną prawą rękę. Z Foremanem miałem się spotkać bodaj cztery razy, były już nawet podpisane kontrakty, lecz zawsze coś stawało na przeszkodzie - wspomina Shavers.
Pod koniec września 1979 roku - w drugim podejściu do korony wszechwag, Earnie rzucił w siódmej rundzie na deski samego Larry'ego Holmesa. Ten powstał z najwyższym trudem, jakimś cudem przetrwał kryzys, by samemu zastopować pretendenta w jedenastej odsłonie.
- Sparowałem z wieloma wybitnymi bokserami, ale najlepszym z nich był właśnie Holmes. Znaliśmy się od jego siedemnastych urodzin. Przesparowaliśmy kilkaset rund i zawsze te sparingi były bardzo twarde, z korzyścią dla nas obu. To właśnie on był moim głównym sparingpartnerem przed pojedynkiem z Jimmy Ellisem. To był dawny mistrz, którego znokautowałem już w pierwszej rundzie, co w konsekwencji otworzyło mi wiele nowych furtek. Wracając jednak do Holmesa, już po pierwszym sparingu byłem przekonany, że pewnego dnia zostanie mistrzem - kontynuował mocarz z 23. nokautami w pierwszej rundzie i 50. w przeciągu trzech pierwszych rund.
ZAPOMNIANY NISZCZYCIEL: EARNIE SHAVERS >>>
- Początkowo życie na sportowej emeryturze było trudne, bo brakowało mi tego całego zamieszania wokół mnie i zainteresowania moją osobą. Potem brakowało trochę pieniędzy, ponieważ swego czasu dostawałem naprawdę dobre pieniądze. Ale potem dostosowałem się do nowych realiów. Z perspektywy czasu oceniam, że osiągnąłem dużo w tym sporcie i miałem świetną karierę - dodał Shavers.