JOYCE CZUJE SIĘ POKRZYWDZONY DECYZJĄ SĘDZIÓW
Anglik Joe Joyce twierdzi, że to jemu należało się zwycięstwo w olimpijskim finale w wadze super ciężkiej, w którym zmierzył się z Francuzem Tonym Yoką. Sędziowie niejednogłośnie przyznali zwycięstwo 24-letniemu paryżaninowi.
- Obijałem mu tułów, biłem na głowę, penetrowałem gardę. Może na koniec rundy czymś trafiał, ale to ja wykonywałem większość roboty. Czuję, że to moje ciosy częściej dochodziły celu, biłem z dystansu, a potem też w półdystansie. Będę musiał obejrzeć tę walkę, wtedy będę miał jaśniejszy obraz sytuacji, ale uważam, że zrobiłem dość, by zdobyć złoty medal - powiedział 30-latek.
Joyce istotnie był aktywniejszym pięściarzem, choć wydaje się, że to boksujący bardziej ekonomicznie Yoka był skuteczniejszy, a jego ciosy miały większą wymowę. Jeden z sędziów przyznał Francuzowi wszystkie trzy rundy. Drugi punktował 29:28, a trzeci w takim samym stosunku na korzyść Anglika.
Yoka powiedział po walce, że rywal boksował dokładnie w taki sposób, jakiego się po nim spodziewał. Złoty medal zadedykowł swojemu rodakowi Alexisowi Vastine'owi, brązowemu medaliście olimpijskiemu z Pekinu w wadze lekkopółśredniej, który w marcu 2015 roku zginął w wypadku dwóch helikopterów w Argentynie.