RIABIŃSKI: WILDER POWINIEN BYĆ MISTRZEM W ZAWIESZENIU
Szef rosyjskiej grupy Mir Boksa uważa, że Deontay Wilder (37-0, 36 KO) powinien ze względu na kontuzję zostać pozbawiony tytułu mistrza świata WBC w wadze ciężkiej.
W połowie lipca Amerykanin nabawił się urazów w walce z Chrisem Arreolą. Czeka go długa rehabilitacja, a na ring wróci nie wcześniej niż w pierwszym kwartale przyszłego roku.
- Jeśli ma kontuzję i nie może boksować, powinien zostać mistrzem w zawieszeniu, tak jak to się stało z Grigorijem Drozdem. Nie może być tak, że dla różnych bokserów są różne przepisy - powiedział Andriej Riabiński, który w walce o tytuł po Wilderze widziałby oczywiście swojego podopiecznego Aleksandra Powietkina (30-1, 22 KO). - "Sasza" może walczyć o pas wakujący, czekamy na decyzję WBC. Mam nadzieję, że zobaczymy "Saszę" w ringu przed końcem roku.
Rosyjski obóz cały czas czeka na to, jakie WBC zajmie stanowisko w sprawie rzekomego stosowania dopingu przez Powietkina. Ze względu na śladowe ilości meldonium wykryte w organizmie 36-latka trzeba było odwołać planowaną na maj potyczkę z Wilderem.
Zgodnie z wydaną przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) aktualizacją stężenie meldonium, widniejącego na liście zakazanych środków od 1 stycznia br., nie przekraczało u Powietkina dopuszczalnego poziomu. WBC kilkakrotnie już zapowiadała, że wkrótce podejmie decyzję w tej sprawie, ale werdyktu wciąż nie wydała.
Wilder mistrzem w zawieszeniu a Sasza jako nr 1 bije się z nr 2 o pas. Wilder wraca za 8 miesięcy i albo wychodzi do ringu z wygranym z tego starcia i odzyskuje swój pełnoprawny tytuł albo kombinuje i zostaje go pozbawiony.
A poważnie to byłoby to dobre rozwiązanie, mielibyśmy jakąś ciekawą walkę, prawdopodobnie Povietkin - Stiverne. Ktoś kiedyś pisał, że Stiverne robi Powietkina, bo pójdzie na niego jak dzik, moglibyśmy zweryfikować ;)
Nie robi nie robi, rusek umie przyjac i oddac, a czy stiverne po wilderze nadal to umie?
Mam duze watpliwosci
A WBC niech w końcu wyda ten cały wyrok w sprawie Powietkina...
Wilder w ringu stanie najprawdopodobniej za 8 miesięcy. Tu nie rozchodzi się o to że doznał kontuzji a o fakt że nie odbył walki z oficjalnym pretendentem który był wyznaczony od maja roku 2015. Powietkin na walkę do której wywalczył sobie prawo czekałby więc prawie dwa lata!! (i to nie ze swojej winy!) Dało by się to jednak przeżyć i pewnie i Rosjanie tocząc po drodze jakąś walkę z trudem by to przełknęli ale jest jeden problem. Nikt nie zagwarantuje Powietkinowi że Wilder nie dogada się na unifikację np i nie spieprzy mu po tych 2 latach zostawiając go na lodzie. Może również po ciężkich urazach zażyczyć sobie starcia na "rozgrzewkę" a spolegliwe WBC już nieraz udowadniało że Deontay ma tam chody. I z 2 lat zrobi się 2,5. A może tak oba rozwiązania jednocześnie? Czyli Powietkin czeka aż Wilder się "rozgrzeje" po czym ten ucieka w unifikację (ta ma pierwszeństwo).
Rozumiesz na czym polega cały "myk"? Aleksander Powietkin który był w ekstra gazie traci najlepsze lata kariery przez politykę WBC.
Tak być nie może. Wilder nic a nic nie straci na rozwiązaniu o którym wyżej jest mowa. Bo i co ma stracić? Po prostu zostanie zmuszony ostatecznie do wypełnienia obowiązku a Aleksander tym samym dostanie gwarancję że nie zostanie wyrolowany.
Tyle.
Bzdury.
Ale nie bedzie. Za to możemy sie spodziewać kolejnych 50 DOBROWOLNYCH walk z bokserami klasy B bo wiadomo że do Ortiza , AJ czy wlasnie Powietkina nie ma zamiaru wyjść.
W pełni popieram