HAYE JEDNAK NIE BĘDZIE WALCZYĆ Z BRIGGSEM?
Ze słów Shannon Briggsa (60-6-1, 53 KO) wynika, że pod znakiem zapytania stanęła jego planowana na wrzesień konfrontacja z Davidem Haye'em (28-2, 26 KO).
- Krążą plotki, że próbuje znaleźć innego rywala - napisał 44-letni Amerykanin na Instagramie, dodając, że Anglik jest najwyraźniej przestraszony. - Wspaniali ludzie w Wielkiej Brytanii wiedzą, co jest grane. Ciasto pozostanie ciastem. Bokserska gra jest brudna. Wszyscy się boją, że się ośmieszą, jak przegrają ze starym gościem - stwierdził.
Na koniec oświadczył, nawiązując do zamieszczonego obok fotomontażu zdjęcia z sali rozpraw, na którym występuje w roli sędziego, a Haye oskarżonego, że zsyła 35-latka na wygnanie z pięściarskiego świata.
W maju w Londynie Briggs walczył na undercardzie gali "Hayemakera". Brytyjczyk zapowiadał, że jeśli Amerykanin wygra - co ten uczynił już w pierwszej rundzie - do ich walki dojdzie we wrześniu. Jak dotąd wciąż brak jednak konkretów w tej sprawie.
nie sadze by makabu w pierwszej obronie pasa uwazal, ze przegra z kimkolwiek. wykupienie wygranej z makabu jest kompletnie irracjonalne.
Haye ma w dupie "kogos z czolowki" tak samo jak i pasy mistrzowskie. David robi to co musi zeby "dobrze zarobic i sie nie narobic".....Jedni spelniaja ambicje sportowe, inni zarabiaja na dobra emeryture, czesto poswiecajac to pierwsze. Tylko niewielu jest w stanie osiagnac jedno i drugie, nie od dzisiaj wiadomo ze najbardziej kasowe walki zawodowe to nie zawsze te o najwieksze sportowe trofea......
Czy mozna go za to winic? I tak i nie......
No dobra, ale to się nie sprawdza w przypadku Haye'a. Gość jest bardzo utalentowany, ma świetne warunki - bardzo szybki, dynamiczny, mocno bije, dużo widzi. Mógłby zawojować dzisiejszą wagę ciężką i zostać mistrzem. A za tym poszły by znacznie większe pieniądze, niż te, które może zarobić na bumach. To po prostu zbyt dobry zawodnik, by tak się rozmieniał. Szkoda talentu.
"Gość jest bardzo utalentowany, ma świetne warunki - bardzo szybki, dynamiczny, mocno bije, dużo widzi. Mógłby zawojować dzisiejszą wagę ciężką i zostać mistrzem. A za tym poszły by znacznie większe pieniądze, niż te, które może zarobić na bumach"
Zgoda, ale nie do konca. Otoz pomijasz jeden kluczowy czynnik a mianowicie RYZYKO. Walki na najwyzszym poziomie z czolowka obecnej wagi ciezkiej to mozliwosc dobrego zarobku ale tez mozliwosc przedwczesnego konca kariery zarobkowej w tym biznesie. Zamiast wychodzic do naprawde groznego zawodnika po "wyplate zycia", kladac na szali swoj rekord, popularnosc i ryzykujac porazke (po ktorej znowu trzeba sie odbudowywac z jakims slabeluszem i "wracac"), lepiej oklepywac sredniakow za dobre pieniadze przy wypelnionej do pelna O2 Arena i przy niewielkim ryzyku porazki. Do tego posiadanie pasow wiaze sie z kolejnymi problemami jak np. narzucacanie przez federacje "obowiazkowych" przeciwnikow, ktorzy maga byc naprawde grozni i jednoczesnie niemedialni - brak kontroli nad doborem przeciwnika i jednoczesna mozliwosc dostania oklepu na oczach swiata za srednie pieniadze to raczej kiepski interes.
Z biznesowego punktu widzenia David rozgrywa to po mistrzowsku - zarabia duze pieniadze na galach organizowanych przez samego siebie, ma 100% kontrole nad doborem swoich przeciwnikow minimalizujac jednoczesnie ryzyko porazki. A to ze cierpia na tym cele czysto sportowe - no coz.....
A Briggs miał kiedyś jakiś prime?