JEŻEWSKI O BALSKIM: TAKI POJEDYNEK NIC MI NIE DA
- Dostałem jedynie sms-a od mojego promotora z datą ewentualnej walki. Nawet nie wiem, czy druga strona była w ogóle zainteresowana taką potyczką, choć powiem szczerze, że z mojego punktu widzenia ta walka nic mi nie dawała - uważa Nikodem Jeżewski (12-0-1, 7 KO), komentując propozycję starcia 24 września w Kaliszu z kolegą grupowym, Adamem Balskim (6-0, 5 KO).
- Jestem pięściarzem i oczywiście wyjdę do ringu z każdym. Boks to moja praca. Pozostaję w ciągłym reżimie treningowym i jeśli tylko pojawią się ciekawe oferty, zarówno pod względem finansowym, jak i sportowym, to wyjdę walki. Jeśli chodzi o potyczkę z Adamem, to, nic mu nie ujmując, pojedynek z nim nic mi nie da ani pod względem sportowym, ani finansowym, więc czemu ma służyć ta walka? Na moje oko wygląda to tak, że mój promotor chce zrobić dobre zestawienie tanim kosztem - uważa pięściarz promowany przez Mariusza Grabowskiego.
- Mam za sobą kilka naprawdę mocnych sparingów z czołówką europejską mojej kategorii i chciałbym w związku z tym piąć się w górę, a nie robić krok w tył. Na ten moment według mnie ciekawą opcją byłaby konfrontacja z Pawłem Kołodziejem przy okazji listopadowej gali Polsat Boxing Night. Duża impreza, dwóch zawodników z dobrym rekordem, więc czemu nie? Jestem otwarty na taką propozycję. Jeśli nie uda się zorganizować mojego występu na PBN, to tak naprawdę ciężko powiedzieć, kiedy i gdzie kibice zobaczą mnie w akcji. Dużo rzeczy nie zależy ode mnie, tylko od mojego promotora. A z nim, co nie jest tajemnicą, w ostatnim czasie nie żyję najlepiej. Mam nadzieję, że w końcu coś się zmieni i moja kariera nabierze rozpędu - dodał Jeżewski.
- Z Adamem jest tak, że zgodziłby się chyba na każdą ofertę. Jest aż zbyt odważny, bo on byłby gotów jechać nawet do paszczy lwa. W tym wypadku również był na tak, ale druga strona nie była - stwierdził natomiast Grabowski, szef stajni Tymex Boxing Promotion.
W Kaliszu Balski zaboksuje tak czy siak, tylko po prostu z innym przeciwnikiem...
no właśnie być może dobra walka z obiecującym i perspektywicznym zawodnikiem mogłaby otworzyć mu drzwi i zaowocować kilkoma ciekawymi ofertami, jeżeli oczywiście by wygrał.
Ale on woli walczyć z nazwiskiem i rekordem Kołodzieja, który pauzował tak długo że jego dalsze występy w ogóle są zagadką. Chciałby niewielkim kosztem i jak najmniejszym ryzykiem zbić jak największy kapitał.
No i z tym że dużo zależy od promotora to prawda, ale od zawodnika tak samo. Każdy może postawić nierealne, jak na swoją pozycję w tym biznesie, warunki i tłumaczyć się słabą ofertą.
Jeżewski to na razie no name i prawdopodobnie z takim podejściem daleko nie zajdzie.
Jeden z żałośniejszych polskich pięściarzy.
A ja, jako prawdziwy wojownik nigdy nie opuszczę swojego kurwidołka :)
Słaby ten gość whuj. Autopromocja na najniższym poziomie...
I tyle w temacie.