WILDER I ARREOLA PO TRENINGU MEDIALNYM (WIDEO) - OBAJ PEWNI SWEGO
Ostatnie dwa dni pozostały do walki Deontaya Wildera (36-0, 35 KO) w obronie tytułu mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC przeciwko Chrisowi Arreoli (36-4-1, 31 KO). Póki co obaj zaprezentowali się kibicom i dziennikarzom podczas treningu medialnego.
- Ludzie chcą oglądać nokauty, które ja im daję. Od reszty zawodników odróżnia mnie właśnie sposób, w jaki rozprawiam się z kolejnymi przeciwnikami. Dodatkowo Arreola ze swoim stylem stwarza okazję do nokautu. Nieustannie atakuje, wywiera presję, a to pasuje do mojego sposobu boksowania. Uwielbiam rywali, którzy na mnie naciskają. Zmuszają mnie wtedy do myślenia i częstszego poruszania się między linami. Co prawda noszę pas WBC, lecz nadal pozostaję głodnym zawodnikiem. Nigdy też nikogo nie lekceważę. Dostałem dar od Boga. Potrafię coś, czego nie potrafią inni. Nie muszę biegać wielu mil jak inni, a nie mam problemów z kondycją. Zawsze chciałem pozostać aktywnym mistrzem, a to jak dotąd moja najdłuższa przerwa. Nie mogę się więc już doczekać tej walki - nie ukrywa "Brązowy Bombardier".
- Deontay to bez wątpienia twardy zawodnik i czeka mnie bardzo trudna przeprawa. To będzie moje trzecie podejście do tytułu mistrza świata. Za pierwszym razem byłem po prostu zbyt młody i zielony, a za drugim otrzymałem jeden cios, który zaważył na wszystkim. Tym razem będę już przygotowany na wszystko. Zresztą gdy ma się naprzeciw siebie kogoś takiego jak Wilder, naprawdę trzeba być gotowym na wszystko. Tylko że on również musi na siebie uważać. Ja też potrafię sporo i nie zamierzam się ociągać. Wciąż drzemie we mnie ogień, a on stoi mi na drodze do spełnienia marzeń. Przecież jestem bokserem i kocham to co robię. Dla nas obu to wielka noc. Mam dla Wildera sporo szacunku, lecz nie obawiam się jego, ani zresztą nikogo innego. Nie jest żadną tajemnicą, że wyjdę do ringu i zacznę atakować, ale muszę to robić inteligentnie i mądrze dobierać swoje ciosy. Za mną długa droga, jednak chcę, by ludzie wspominając mnie za ileś lat, mówili "W końcu mu się udało. Dokonał tego". Oczywiście kibice będą wspierać mojego przeciwnika, ale gdy już przyjdzie co do czego, w ringu pozostanę tylko ja i on, nie będzie nikogo więcej. I nie będzie tu chodzić o to, kto ma ładniej wyrzeźbiony brzuch, tylko kto jest lepszym pięściarzem. Mamy swój plan, choć czasem plan kończy się na oglądaniu wideo z walk rywala. Teraz muszę wyjść do niego i spróbować wyeksponować błędy jakie Wilder popełnia, a potem jeszcze je wykorzystać - stwierdził natomiast zmotywowany Arreola, dla którego będzie to prawdopodobnie ostatnia szansa na spełnienie marzeń. Do trzech razy sztuka?
Poniżej prezentujemy Wam nagrania z treningu medialnego obu pięściarzy.
Wilder cwaniakuję pajacuję , może w w nastepnej walce Povietkin mu utrze nosa
No nie zapuszczony b z rok temu mowilo sie o tej walce a on tyle czasu potrzebuje aby doprowadzic sie do stanu uzywalnosci heh co do samej walki, Krzysiek jest jaki jest ale jest tez dosc wytrzymaly i ma ciezkie rece i wcale sie nei zdziwie jak trafi i podlaczy a moze posadzi wildera ale pozniej dokona sie na nim egzekucja
Chłopie gdzie ty żyjesz. Gdyby to był Arreola sprzed kilku lat + Wilder sprzed kilku lat to może takie coś by się udało ale nie obecnie. Widziałeś Arreolę w akcji ostatnio z Kaufmannem?
Cris po nokdaunie zbierał się do ataku przez 5 rund co najmniej. To już nie ten sam zawodnik. Tu nawet nie ma o czym pisać.
Gdyby Wilder dał się złapać dzisiejszemu Krzyśkowi to z czym do ludzi że tak się wyrażę.
Średnia nokałtów pewnie by się lansowała w 1/4 pojedynku.
A tak to trenuje go byle kto i mało z Wildera wyciśnie. Jego poziom jest głównie zasługą talentu a nie tego co się nauczył za linami. On za bardzo polega na sobie, może wie lepiej i nie chce lepszego trenera.