MARQUEZ NIE USTĘPUJE COTTO: TYLKO 147 FUNTÓW
Juan Manuel Marquez (56-7-1, 40 KO) nie zamierza iść na żadne ustępstwa. Meksykanin jest skłonny walczyć z Miguelem Cotto (40-5, 33 KO), ale tylko w wynoszącym 147 funtów limicie kategorii półśredniej.
Cotto początkowo nalegał na pojedynek w 150 funtach. Potem portorykańska prasa donosiła, że może zejść do 149, a teraz mówi się nawet, że wyrazi zgodę na 148 funtów. Dla Marqueza liczy się jednak dosłownie każdy funt.
- Ten jeden funt oznacza, że on będzie musiał więcej popracować, będzie się musiał bardziej poświęcić. A dla mnie to żadna przewaga. Cotto będzie musiał stracić więcej na wadze, ale następnego dnia i tak będzie mógł odzyskać utracone funty. Wiem, że ten jeden funt może zrobić różnicę. Mówimy tu o pół kilograma. Wielu ludzi sądzi, że to niewiele, ale w ringu to dość dużo - stwierdził.
Portorykańczyk po raz ostatni ważył mniej niż 150 funtów w 2009 roku, kiedy walczył w umownym limicie 145 funtów z Mannym Pacquiao. Przegrał wtedy w dwunastej rundzie - pojedynek przerwał sędzia.
Potyczka z Marquezem miałaby się odbyć w październiku.
Zapewne dla dużych pieniedzy i spokojnej emerytury.
Nie lepiej zarobić trochę mniej i mieć tą spokojną emeryturę? Oklep na stare lata zdrowia mu nie polepszy.
No jak widać dla JMM lepszą opcją wydaje się zgarnięcie olbrzymich pieniędzy za walkę z Cotto. Marquez to walczak i może nie chce w ostatnim starciu wychodzić do ogóra.
Poza tym ile to jest "trochę mniej"? Bo w tym przypadku "trochę mniej" może oznaczać np 5 mln dol. mniej. JMM za drobne do Cotto nie wyjdzie, szczególnie wiedząc, że Miguel za walka ma wziąć (jeśli dobrze pamiętam) 15 mln dol.