WHYTE: BRIGGS MA SZANSĘ ZNOKAUTOWAĆ HAYE'A
Nie ma jeszcze dokładnej daty, ale wiadomo, że we wrześniu ma dojść do starcia Davida Haye'a (28-2, 26 KO) z Shannonem Briggsem (60-6-1, 53 KO). Faworytem wydaje się Anglik, jednak jego rodak - Dillian Whyte (17-1, 14 KO), wcale nie skreśla szans "Cannona".
- Owszem, David będzie młodszy i świeższy, ale nie będę też specjalnie zdziwiony, gdy Shannon go przewróci. Kiedy trzeba być naprawdę twardym i przychodzi co do czego, Haye zawodzi. Jeszcze z Mormeckiem czy Fragomenim wygrywał, lecz była to jeszcze kategoria cruiser. Tam miał przewagę siły. Natomiast już w starciu z Kliczką wyglądał na przestraszonego. Rozumiem też, że po długiej przerwie należy się zawodnikowi jakaś walka na przetarcie, jednak ci dwaj pięściarze byli po prostu straszni. Kibice musieli być bardzo zawiedzeni, gdy Haye opowiadał o tym, jak mocni i groźni są to rywale. Ten cały Gjergjaj przewrócił się przecież po lewym prostym. Zresztą byłem kiedyś na obozie tego Gjergjaja i też go mocno pobiłem. Ale starcie z Briggsem to będzie już naprawdę przyzwoite zestawienie. W pierwszych kilku rundach Amerykanin naprawdę będzie miał szansę na nokaut - uważa Whyte.
Od roku piszę, że David sobie jaja robi, zarabiając przy tym sporo. Na dzień dzisiejszy jest poza TOP10 HW. Ale bądźmy poważni! Shanon to na dzień dzisiejszy worek kartofli napędzany sterydami. Jego ruchy są sygnalizowane jakby walczył w kisielu. Haye go efektownie znokautuje i dalej pociągnie szopkę. Ananas natomiast zrobi sobie rok przerwy i znajdzie następną ofiarę :D
Lubię Briggsa, bo to koleś z ekipy z lat 90, a do tych panów mam ogromny sentyment :)