BREAZEALE: JEDNA PORAŻKA MNIE NIE ZNIECHĘCI
Dominic Breazeale (17-1, 15 KO) nie załamuje rąk po porażce z Anthonym Joshuą (17-0, 17 KO), któremu minione nocy uległ podczas gali w Londynie.
Amerykanin przegrał z mistrzem IBF w wadze ciężkiej w siódmej rundzie. - Czuję, że dopiero co skończyłem walkę. Mam trochę rozbity nos, również oko, ale taka jest natura tej bestii. Jesteśmy zawodowymi pięściarzami. Nie mam wstrząśnienia mózgu, więc jest dobrze - mówił zaraz po zakończeniu pojedynku.
Pięściarz z Kalifornii wytrwał z AJ-em dłużej niż większość rywali, ale od początku między linami nie było złudzeń co do tego, kto jest lepszy.
- Plan był taki, żeby się bronić, wysoko trzymać ręce. Chciałem go wyciągnąć na głęboką wodę, obić trochę tułów. Nie wyprowadzałem jednak dostatecznie wielu ciosów. Joshua długo zagrzeje tutaj miejsce. Mam nadzieję, że jeszcze z nim zaboksuję - powiedział pokonany.
W niedzielę Breazeale wraca do USA, gdzie będzie czas na analizę i wyciągnięcie wniosków z porażki.
- Odpocznę z tydzień, a potem wracam do treningów. Dalej celuję w tytuł. Jedna porażka mnie nie zniechęci - podkreślił.
Wielki, twardy, silny chłop. Naturalnie
Jeśliby przykładał się do treningów, mógłby zdziałać wiele.
z rumuna nic nie będzie, żadne treningi nic mu nie dadzą, nie ta liga , rumun może spróbować walk z roj dżons albo w formule wrestling
gówno nie dobrze, bo co w tym dobrego przez siedem rund być bitym jak dziecko, w dodatku Dżoszóła walczył z nim jak na sparingu uśmiechajac się a to z lewej strony, a to z prawej, zaś Baltazar widać było że wali głową w mur i dwoi się oraz troi.
Dla mnie Baltazar się ośmieszył bo mimo że przetrwał 7 rund to wypadł 3 razy gorzej niż Łajdak Whyte Łajt, a tak pierdolił jakiego to on nie ma ciosu, tylko że ciosy trzeba zadawać i nimi trafiać a AJ za każdym razem go wyprzedzał bo był 3 razy szybszy i ze dwa razy silniejszy i w ogole pod każdym względem lepszy.
Może Amerykanie lubią tak pieprzyć na konferencjach, bo po przegranych nie odczuwają wstydu, ale ja bym np. wstydził się sytuacji [a taka na pewno bedzie] jak jakiś dziennikarz cytował by moje słowa czego to nie dokonam w walce z championem IBF
Jeżeli chodzi o walkę, to Antek potraktował to jako sparing. Raziły przestrzelone ciosy, ale tylko przez pierwsze dwie rundy. Ktoś mówił, że Joshua wcale tak mocno nie bije. To kto bije mocno jak nie on??? Przeciwnik sporo zbierał, nie przewracał się, ale jego twarz wyglądała masakrycznie, dodatkowo po dwóch rundach nie miał siły walczyć i padł psychicznie. Ciosy odebrały mu kompletnie wszystkie chęci. Taki efekt był do teraz zarezerwowany dla RoboWłada. W szóstej rundzie, gdy Antek dostał w nos, pokazał ile ważą jego ciosy, gdy bije pełną parą i znokautował Dominica przez gardę.
Władek Kliczko to byłby i bardzo trudny przeciwnik dla Joshuy, ale i wice wersa, kiedy ostatni raz Wład walczył z agresywnm pewnym siebie przeciwnikiem w dobrej formie i dysponującym potężnym ciosem? Ostatni raz to był Brewster i źle się to dla niego skończyło. On nienawidzi agresywnych mocno bijących przeciwników, a tutaj nie dość, że ma te cechy to jeszcze jest na prawdę duży, silny, z dobrą techniką. Ja widzę zwycięstwo Antka przez słabości Władka. Oczywiście możliwy jest scenariusz wypykania ambitnego Joshuy i zniechęcenie go dyszlami.
Fury to jak się o dziwo okazało dobry zawodnik, ale jest chyba mocno przeceniany po ostatniej walce. Tego faceta usadził Cunningham. Przez 12 rund musiałby nie przyjąć niczego konkretnego. A to byłoby bardzo trudne z Antkiem, który nie jest tak jednowymiarowy jak Wład. Dla mnie zdecydowanym faworytem Joshua.
Ortiz to świetny zawodnik i tutaj obawiałbym się o nonszalanckiego Antka (chociaż z Martinem był bardzo skupiony i uważny). Luis to zawodnik niemal kompletny. Brakuje mu jednego, kasy. Prawdopodobnie będzie bardzo unikany. Stawiałbym tutaj delikatnie na Luisa. Chociaż Antek mógłby to spokojnie wygrać. Jest wyższy, szybszy, młodszy i silniejszy.
Wilder to byłby bardzo ciekawy rywal. Nie ustępujący wzrostem, a dysponujący długim zasięgiem kocią zwinnością i bardzo mocnym ciosem, w połączeniu z niezłym timingiem. niestety trudno coś konkretnego o nim powiedzieć, bo jest bardzo niesprawdzoy i ewidentnie nie chce być sprawdzony.
Nie rozumiem malkontentów, którzy narzekają na jednego z niewielu zawodników dysponujących taką siła (obecnie chyba tylko Kliczko może się równać). Walczącego tak atrakcyjnie dla oka i zwiększającego popularność boksu.
Prawda jest taka, że bez koksów ten pięściarz byłby co najwyżej w dalekiej czołówce. Nie oszukujmy się.