DĄBROWSKI O WALCE ZE STĘPNIEM: BOJĄ SIĘ, ŻE WYGRAM PRZED CZASEM
- Po co w ogóle wychodzić z propozycją walki w Międzyzdrojach, skoro facet jest kontuzjowany i nie będzie mógł walczyć w tym terminie? Każdy był za tym pojedynkiem, łącznie z Pawłem, aż tu nagle wycofują się z tego projektu - mówi podrażniony Norbert Dąbrowski (18-4-1, 7 KO), który ostatecznie nie spotka się w sierpniu w Międzyzdrojach z Pawłem Stępniem (4-0, 4 KO).
- Wygląda na to, że po głębszej analizie oni zrozumieli, iż Paweł wcale nie będzie miał ze mną tak łatwej przeprawy, więc postanowili się po prostu wycofać z tego projektu. A szkoda, bo byłem już w trakcie budowania formy. Po prostu opadają ręce jak się widzi co się dzieje, szkoda słów. Po co w ogóle proponować walkę z zawodnikiem, który jest niedysponowany? Mam jednak swoją teorię na ten temat, która nasuwa się sama. Po prostu ludzie odpowiedzialni za karierę Pawła przemyśleli to wszystko na spokojnie, zobaczyli, że mam odpowiednio długi czas na solidne przygotowania i wcale nie będę dla niego takim łatwym kąskiem, jakiego się spodziewali. Chcieli więc uchronić swojego zawodnika przed pierwszą porażką. Miałem czas na trening, byłem bardzo zmotywowany tą walką i mógłbym się w niej pokusić nawet o wygraną przed czasem. Byłbym gotowy na sto procent na sierpień, więc tym bardziej będę na wrzesień. Zapraszam Pawła do tańca i mam nadzieję, że się nie przestraszy i podejmie rywalizację - kontynuował "Noras".
- Cała ta sytuacja mnie mocno zirytowała. Nie po to wszystko ustalaliśmy krok po kroku z trenerem Drzazgowskim, żeby teraz z tego wszystkiego rezygnować. Jeśli nie w sierpniu, to być może uda się spotkać z Pawłem przy okazji mistrzowskiej gali Głowackiego Usykiem? To byłaby fajna sprawa, tym bardziej, że nasz pojedynek wzbudziłby na pewno duże emocje wśród polskich kibiców. Chciałbym w końcu wiedzieć na czym tak naprawdę stoję i co mam dalej robić - dodał Dąbrowski.