BREAZEALE: KTO PIERWSZY TRAFI - JOSHUA: CELEM UNIFIKACJA
Dominic Breazeale (17-0, 15 KO) jest już w Londynie, gdzie za osiem dni zaatakuje Anthony'ego Joshuę (16-0, 16 KO) i należący do niego tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji IBF.
- Obaj jesteśmy artystami nokautu i tak naprawdę wygra ten, który pierwszy czysto trafi. Ostro zalazłem mu już za skórę na konferencjach prasowych i on już wie, że nie będzie miał tak łatwo jak do tej pory. Jeśli Joshua tylko na moment okaże jakąś słabość, wykorzystam ją. Bądźcie gotowi, bo będę bił naprawdę mocno. Przybyłem tu po zwycięstwo - nie ukrywa zmotywowany pretendent trenowany przez Manny'ego Roblesa. Mistrz tymczasem podchodzi do tej potyczki jak do ostrzejszego sparingu i nie ukrywa, że interesują go znacznie poważniejsze wyzwania.
- Jestem oczywiście zadowolony z tego, gdzie obecnie się znajduję, ale w żadnym wypadku nie był to mój cel. Na końcu chcę bowiem zostać jedynym i bezdyskusyjnym mistrzem świata. I dlatego też po znokautowaniu Martina nawet specjalnie nie celebrowałem swojej wygranej. Będę się cieszył dopiero wtedy, gdy zdobędę wszystkie pasy - nie ukrywa Joshua.
Walka na pierwszą obronę wydaje się bardzo dobra, trzeba czekać na kolejne starcia.
Jeśli będzie dobrowolna obrona pod koniec roku, to zapewne będziemy mieli rewanż z Łajdakiem, a później bardzo ciekawie zapowiadająca się walka z Parkerem, którego również AJ ubije.
Tak to na chwilę obecna widzę, dalej w kolejce będzie unifikacja z Tysonem (jeśli ten pokona Włada) i to będzie już hicior.