MILLER O WILDER vs ARREOLA: NIKT NIE CHCE OGLĄDAĆ TEGO GÓWNA
Jarrell Miller (17-0-1, 15 KO) nie tylko w ringu jest jednym z ciekawszych prospektów wagi ciężkiej, ale również poza nim. Ważący grubo ponad 120 kilogramów Amerykanin od jakiegoś czasu podszczypuje panujących mistrzów, a na wieść o walce Deontaya Wildera (36-0, 35 KO) z Chrisem Arreolą (36-4-1, 31 KO) aż się "zagotował".
Pojedynek o tytuł federacji WBC odbędzie się 16 lipca w Legacy Arena w Birmingham.
- Ludzi gówno interesuje ta walka. Właśnie przez tego typu wybory osiemdziesiąt procent Amerykanów nie wie nawet kim jest Wilder. Przecież Arreola to już skończony zawodnik i chyba tylko meksykańscy kibice mieszkający w Kalifornii się nim interesują. Już zdecydowanie lepszym wyborem byłby na przykład Bermane Stiverne, który pozostaje w treningu i był przez moment mistrzem WBC. A tak nikt nie chce oglądać tej gównianej chały - uważa Miller, który kolejny pojedynek stoczy w połowie sierpnia.
Wilder wraz z swoim teamem dali solidną plamę. Tym bardziej że mieli wybór.
I jeden i drugi " pokazali " na co ich stać ;)
No i oczywiście takiego Millera (z kimkolwiek) też raczej nikt nie chce oglądać.
Maniek, daj spokój.
Mógł po prostu poczekać na wyniki próbki z ostatniej kontroli i walkę przełożyć powiedzmy o dwa tygodnie.
Nie próbujmy w ogóle w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać tego bokserskiego tchórza i kunktatora, Wildera. To tak, jakby tłumaczyć, że Alvarez naprawdę chce walki z Gołowkinem, ale zrzekł się pasa, żeby negocjować na spokojnie, bez nacisków WBC, żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik.
No przecież nawet ni zabawne, tylko żałosne.