BELLEW: MOJA WALKA Z HAYE'EM WYPEŁNI WIĘKSZOŚĆ STADIONÓW
Tony Bellew (27-2-1, 17 KO) coraz bardziej nakręca atmosferę wokół ewentualnej potyczki z Davidem Haye'em (28-2, 26 KO). Nowy mistrz świata federacji WBC kategorii cruiser chciałby skonfrontować się ze swoim sławniejszym rodakiem na stadionie piłkarskim.
W minioną niedzielę Bellew na stadionie Goodison Park, na którym na co dzień grają piłkarze jego ukochanego Evertonu, znokautował faworyzowanego Ilungę Makabu. Zaraz potem wyzwał do walki Haye'a, ten odpowiedział i teraz panowie wymieniają "uprzejmości" na portalach społecznościowych.
- Do naszej walki naprawdę może dojść, ja w każdym razie bardzo tego chcę. Potraktuję go tak samo jak ostatnio Makabu, przetrącę mu łeb. Haye jest uważany za jednego z najgroźniejszych współczesnych pięściarzy i jednego z najwybitniejszych mistrzów kategorii cruiser, tak więc pokonując go odebrałbym mu jego sławę. Chcę tylko dużych walk przeciwko uznanym bokserom, a starcie z Haye'em mogłoby wypełnić większość angielskich stadionów piłkarskich - przekonuje Bellew.
- Nie obawiam się nikogo i jeśli to tylko będzie miało jakiś sens, mogę się zmierzyć nawet z King Kongiem. Tak więc nie jest mi straszne spotkanie z Haye'em. Na co dzień ważę około 102 kilogramy, czyli tyle, ile on wniósł w ostatnim starcie do ringu. Oczywiście w dniu walki ważyłbym znacznie mniej, a on może ważyć ile tylko zechce. To świetny pięściarz, lecz to co teraz wyprawia zabija ten sport. Przecież on normalnie nie zatrudniłby tych dwóch ostatnich przeciwników nawet na stanowisko sparingpartnerów. To nie w porządku wobec kibiców, bo oni powinni dostawać walki z rodzaju 50 na 50, gdzie nie ma wyraźnego faworyta - kontynuował nowy champion z Liverpoolu.
- Haye dwukrotnie wycofał się z walki z Tysonem Furym, a w konfrontacji z Kliczką uciekał cały wieczór niczym mała dziewczynka, by potem żalić się na swój mały paluszek u nogi. Facet wychodzi do walki o mistrzostwo wagi ciężkiej, a tłumaczy się małym paluszkiem. To żałosne - dodał Bellew.
https://twitter.com/AgainstTRopes/status/738402226088083456
Haye przy Bellewie to geniusz.
Bellew ma zajebistą przewagę nad Haye- ma wielkie jaja a Haye wydmuszki.
Makabu okazał się bokserem z zajebistym ciosem, bez nóg, obrony i nie potrafił zrobić "telemarku" w momencie zagrożenia.
To pospinany Master w wydaniu SauerLanda dobrze sobie radził z Bellewem.
Ten od Gmitruka pokonałby Bellewa.
Szkoda, że wcześniej nie wyszło że Drozd i inni rosjanie na koksie stoją.
Wtedy nie zrezygnowałby z Gmitruka i jego kariera mogłaby potoczyć się inaczej.
Przynajmniej ja nie wierzę w taki cudowny splot okoliczności dla Anglika.
Myśle że Bredis dużo problemów by zrobił angolowi a Lebiedev mimo że niższy o 10 cm znokutował by Bellew
Clevland fakt Bellew ma jaja i duże serce do walki którego nie ma Hey.
Data: 03-06-2016 10:58:39
Naprawdę bardzo dużo okoliczności wskazuje, że "wielkie zwycięstwo" Bellewa nad Makabu było ukartowane.
Praktycznie wszystko na to wskazuje. Zresztą przed nokautem słychać, jak Bellew krzyczy do Makabu coś w stylu "get down" i ktoś odpowiada "nie rozumiem po angielsku" - to chyba był zresztą Adamek.
No hablo Inglés ;-)
Naprawdę bardzo dużo okoliczności wskazuje, że "wielkie zwycięstwo" Bellewa nad Makabu było ukartowane.
Przynajmniej ja nie wierzę w taki cudowny splot okoliczności dla Anglika.
Tak Makabu sobie stanął i pozwolił by Angol o mało mu głowy nie urwał, bo ktoś mu sypnął pare £ ?
Tak samo jak Władek postawił na Furego i dał się wypunktować.
Ja pierdole...
Nie będę nawet rozwijał, bo tłumaczyłem
Ukartować można wynik walki, nie jej przebieg, gdzie przecież nie ma zawodnika, który z własnej woli da się ciężko znokautować (i, lub) narazić swoje zdrowie dla pieniędzy. Oczywiście, boks to biznes, ale ten przebieg walki pokazał, że Makabu jak zwykle powoli się rozkręcając, dał sobie obić ryja przez niesionego przez swoją publiczność Angola, żadna sensacja wielka. Bellew to w końcu nie jest jakiś tam leszcz. Umiejętności może mu brak czasem, ale jaja ma to trzeba mu przyznać.