ANDRZEJ SOŁDRA: WZIĘCIE TEJ WALKI BYŁO BŁĘDEM
- Postąpiłem zbyt pochopnie zgadzając się jedenaście dni przed terminem na walkę z brązowym medalistą igrzysk olimpijskich - tak z perspektywy czasu mówi Andrzej Sołdra (12-4-1, 5 KO), który w połowie maja w angielskim Bolton przegrał w trzecim starciu z faworytem gospodarzy, Vijenderem Singhem (6-0, 6 KO).
- Jestem święcie przekonany, że gdybym miał pełen okres przygotowawczy do tego pojedynku, to wyglądałby on zupełnie inaczej. Powiem więcej, jestem przekonany, że wyszedłbym z niego zwycięsko. Nie będę opowiadał głupot, po prostu poleciałem na walkę nieprzygotowany, kompletnie bez formy i to musiało się tak skończyć. Trenowałem dosłownie kilka dni, odbyłem zaledwie dwa krótkie sparingi, a przeciwko takiemu rywalowi trzeba być naprawdę w formie. Nigdy więcej nie zdecyduję się na występ w tak krótkim czasie, no chyba, że będą zadowalające finanse. Bo tutaj nawet specjalnie nie zarobiłem - nie ukrywa Sołdra.
- Nie boję się wyzwań i naprawdę tamtego dnia jechałem do jaskini lwa powalczyć o wygraną. Cieszę się, że mogłem choć przez chwilę pracować z Adamem Jabłońskim i Rafałem Wojdą, bo między nami panowała naprawdę pozytywna atmosfera. Co dalej? Tak naprawdę sam jeszcze nie wiem, kiedy stoczę kolejną walkę. Nie miałem jeszcze okazji porozmawiać o tym z moim promotorem Tomaszem Babilońskim i nie wiem jakie ma wobec mnie dalsze plany. Przebywam teraz Nowym Sączu, gdzie pracuję nad siłą. Jeśli pojawiłaby się taka możliwość, to chciałbym wystąpić na sierpniowej gali w Międzyzdrojach - dodał Sołdra.
Typowy Janusz, "honorem" sie uniosl jak juz dostal wpier... i sie zorientowal ze jednak za grosze.
Juz lepiej by milczal
Walka między nimi wyglądała jak by się wzięło dwa metalowe żołnierzyki i zderzało się jednego z drugim.
Ani ciosów na wstecznym, ani zmyłek, ani uników, ani ciosów po odskoku, tam nie było niczego.
Ślepy prowadził kulawego.
Doszły mnie słuchy, że Sołdra zajmuje się boksem z doskoku, bez pełnego zaangażowania, on na co dzień ciężko pracuje. Więc...kasa kasą, ale nie każdy może być Jenningsem, Panie Słabeuszu.
A później to równia pochyła.
Szkoda, ale cóż życie...
yourneyman od celi do celi
komentarz z dupy sorka.
Panie Andrzeju, takie walki biorą tylko leszcze, jadąc po oklep za przyzwoitą kasę.
Doszły mnie słuchy, że Sołdra zajmuje się boksem z doskoku, bez pełnego zaangażowania, on na co dzień ciężko pracuje. Więc...kasa kasą, ale nie każdy może być Jenningsem, Panie Słabeuszu.
*
*
No właśnie on swego czasu niby pracował i boksował tylko "z doskoku", ale od jakiegoś czasu, od paru lat boksuje niby profesjonalnie. Tak słyszałem dość dawno. Nie wiem, może to się zmieniło.
bo skoro nie potrafil poskladac takiego goscia to jak chcial wygrac z medalista olimpijskim?