FONFARA: MUSZĘ WYGRAĆ, A WTEDY NA CELOWNIKU BĘDZIE STEVENSON
- Najbliższy rywal? Cleverly był lepszy, ale podchodzę do tego jak do walki o mistrzostwo świata - mówi Andrzej Fonfara (28-3, 16 KO), który już 18 czerwca podczas gali Premier Boxing Champions w Chicago zmierzy się z Joe Smithem Jr (21-1, 17 KO).
- Smith Jr wchodzi dopiero w wielki świat boksu. Ma dobre statystyki i kilka udanych walk za sobą. Nie byli to może pięściarze ze światowej czołówki, ale na pewno solidni zawodnicy. Teraz będzie boksował ze mną, dostał szansę na pokazanie się w telewizji. Wiem, że na pewno nie przyjedzie tu po wypłatę, tylko po zwycięstwo, chwałę i jest to dla mnie poważny sprawdzian. Nie lekceważę go, podchodzę do tego jak do walki o mistrzostwo świata i tego będę się trzymał – kontynuuje "Polski Książę". Poniżej krótka rozmowa z naszym najlepszym pięściarzem wagi półciężkiej.
- Nareszcie! Niespełna trzy tygodnie i wchodzisz wreszcie do ringu, pierwszy raz od października zeszłego roku, kiedy pokonałeś Nathana Cleverly'ego. Teraz czas na Smitha Jr.
AF: Przygotowuję się do walki naprawdę od długiego czasu, non-stop mam ciężkie treningi, które wręcz już się na siebie nakładają. Zmęczenie organizmu jest coraz większe, ale wszystko w normie - zostały mi jeszcze wymagające dwa tygodnie. Trwa piąty tydzień sparingów, ale forma jest bardzo dobra. Przy okazji chciałbym podziękować firmie POL-MOT Auto, która zaopatrzyła mnie w stroje podczas obozu, który odbył się Big Bear w Kalifornii. Potem przygotowywaliśmy się w Chicago i wyjechałem do Houston na trzy tygodnie. Zajęcia były wówczas fizyczno-kondycyjne, a przygotowania typowo bokserskie zaczęliśmy jak zwykle po powrocie do Chicago.
- Nie miałeś problemu z motywacją, kiedy priorytetem był Adonis Stevenson, mistrz świata federacji WBC? Chciałeś wziąć na nim rewanż za walkę sprzed dwóch lat, a skończyło się na przygotowaniach do walki z rywalem… którego sam nie znałeś. Dopiero w trakcie obozu poznałeś nazwisko konkurenta.
AF: Nie odczuwałem dyskomfortu, bo mogłem sobie pozwolić na taką sytuację poprzez dziesięć tygodni przygotowań. Nie wiedziałem dokładnie, kiedy walka zostanie ogłoszona, ale przygotowywałem się bardzo ciężko, bo w grę nie wchodził rywal z łapanki. Teraz jeszcze mocne 14 dni, a potem już tydzień luzu - konferencje prasowe, zbijanie wagi i zwykłe odliczanie. Byłem cały czas skupiony i zmotywowany jak zawsze, więc to nie tak, że w mojej głowie jest tylko Stevenson.
- Ale w twojej głowie i tak się pojawi. Wystarczy, że wygrasz najbliższą walkę.
AF: Prędzej czy później musi dojść do tej rywalizacji. Jest coraz starszy, ma 38 lat i na pewno utrudni mu kolejne obrony. Ja liczę na jak najszybsze spotkanie - szkoda, że odmówił walki, ale mam teraz innego rywala. Więc stop - odkładam na bok myśli o naszym rewanżu, skupiam się dacie, którą mam zakreśloną w kalendarzu – 18 czerwca. Muszę pokonać Smitha Jr i potem pomyślimy o tym, co mogłoby się wydarzyć w grudniu. Nigdy nie można być niczego pewnym, bo w pewnym momencie wydawało się, że latem dojdzie do mojego starcia z Chadem Dawsonem. Dość niespodziewanie też nie przystał na naszą propozycję – prawdopodobnie zamierza powalczyć na razie o mniejszą stawkę, by dopiero później spróbować wdrapać się ponownie na szczyt. Skończyło się więc na Smithie, ale jestem zadowolony, bo zagwarantuje to emocje.
- Patrząc na suche fakty – Smith wypada doskonale w liczbach. 21 zwycięstw, 1 porażka. No i 77% triumfów poprzez nokaut.
AF: To wciąż młody chłopak, bo ma 26 lat. Prospekt jak mówią o nim miejscowi. Wchodzi dopiero w wielki świat boksu. Ma dobre statystyki i kilka udanych walk za sobą. Nie byli to może pięściarze ze światowej czołówki, ale na pewno solidni zawodnicy. Teraz będzie boksował ze mną, więc zarazem dostał szansę pokazania się w telewizji. Wiem, że na pewno nie przyjedzie tu po wypłatę, tylko po zwycięstwo, chwałę i jest to dla mnie poważny sprawdzian. Nie lekceważę go, podchodzę do tego jak do walki o mistrzostwo świata i tego będę się trzymał do 18 czerwca.
- Fani trash-talkingu i internetowych przechwałek mogą być zawiedzeni. Między wami cisza, skończyło się tylko na tym, że odgryzłeś się, że utrzesz bestii kły. Bo Smith tak siebie określa.
AF: Nie jestem typem pięściarza, który wcześniej rzuca groźby. Raz na jakiś czas po prostu odpowiadam na jakieś zaczepki, ale najchętniej wypowiadam się w ringu. Tam nie przemawiają słowa, tylko pięści.
- Da się jakoś porównać Smitha Jr do twoich dwóch poprzednich rywali – Julio Cesara Chaveza Jr i Nathana Cleverly’ego? Kto z tego tercetu jest najlepszy?
AF: Myślę, że najlepszy z tercetu był Cleverly, ale Smith ma dużo do udowodnienia, walczy o swoje nazwisko. To dla niego życiowa szansa i ze względu na dorobek – ciężko porównywać go do Chaveza Jr i Cleverly’ego, bo byli oni przede wszystkim mistrzami świata w swoich kategoriach. Smith na pewno ma mniejsze doświadczenie od nich, ale kto wie - może jeszcze większe chęci? Muszę wygrać, a później rozważymy opcję. Uprzedzając pytanie - Stevenson będzie wtedy pierwszy na celowniku.