KONIEC SŁODKIEGO? MOSLEY WYPUNKTOWANY PRZEZ AVANESYANA
44-letni Shane Mosley (49-10-1, 41 KO) zapowiadał wielki powrót i rzucał wyzwanie całej czołówce kategorii półśredniej i junior średniej, ale ubiegłej nocy na gali w Glendale jego marzenia o kolejnych tytułach zakończył tymczasowy mistrz świata WBA w limicie 147 funtów - David Avanesyan (22-1-1, 11 KO), który ograł legendę na punkty i zapewnił sobie pojedynek z lepszym z dwójki Thurman-Porter.
Mocno wypalony Mosley wciąż dysponuje znakomitą szybkością i nienaganną techniką, które pozwoliły mu skraść kilka rund i parę razy zagrozić rywalowi. Na przestrzeni dwunastu starć było to jednak zdecydowanie za mało, a stracony punkt za uderzenie poniżej pasa zakończył marzenia Amerykanina o sprawieniu niespodzianki. Zabrakło przede wszystkim kondycji. Nawet z genialnym Roberto Duranem w narożniku Mosley nie był w stanie znaleźć sposobu na młodszego, świeższego przeciwnika, który z czasem poczynał sobie coraz śmielej i zaczął nawet karcić Shane'a soczystymi kontrami.
Po ostatnim gongu sędziowie jednogłośnie wskazali na Avanesyana (114:113, 117:110, 117:110), który tym samym po raz pierwszy obronił pas WBA Interim w wadze półśredniej. Shane Mosley powinien poważnie zastanowić się nad zakończeniem przebogatej kariery, podczas której zdobył pięć tytułów mistrza świata w trzech kategoriach i pokonał w ringu takie sławy jak Oscar De La Hoya, Fernando Vargas, Antonio Margarito i Ricardo Mayorga.