YUNIER DORTICOS JUŻ WRÓCIŁ NA SALĘ TRENINGOWĄ
Yunier Dorticos (21-0, 20 KO) w piątkowy wieczór pokonał przed czasem twardego Yourego Kayembre Kalengę, zdobywając pas federacji WBA kategorii cruiser w wersji tymczasowej. Ale Kubańczyk nie zamierza próżnować i już wrócił na salę treningową.
W poniedziałek jako pierwszy zjawił się w gymie w Miami. A przecież za nim straszna wojna i solidny kandydat do miana walki roku.
- Zawsze mówi się przed walką, iż jest się przygotowanym na trudną batalię. Potem jednak robi się wszystko, żeby unikać mocnych ciosów przeciwnika. Ja nie byłem w stanie, już w pierwszej rundzie zainkasowałem mocne uderzenie, więc potem musiałem wyciągnąć najcięższą broń. Musiałem się dostosować i zmienić plan. Bez wątpienia był to najtrudniejszy i najcięższy test w mojej karierze, ale udowodniłem, że należę do światowej czołówki - stwierdził Dorticos.
Teraz Kubańczyk czeka na zwycięzce konfrontacji Denisa Lebiediewa (29-2, 22 KO) - pełnoprawnego championa WBA, z Beibutem Szumenowem (17-2, 11 KO), mistrzem WBA w wersji regularnej. Lepszy z tej dwójki będzie musiał skrzyżować rękawice właśnie z Dorticosem.
Przed pojedynkiem z Denisem bardzo chętnie zobaczyłbym Dorticosa z Breidisem byłaby to super walka w której nie widziałbym faworyta typowe 50 na 50
Za wcześnie mówić o walce z Lebiediewem, ale tam wyraźnego faworyta by nie było w mojej opinii. M