TAYLOR MÓGŁ TRAFIĆ ZA KRATKI NA 19 LAT. SĄD BYŁ ŁASKAWY
Aż na dziewiętnaście lat Jermain Taylor (33-4-1, 20 KO) mógł trafić do więzienia. Sąd był jednak łaskawy dla eksmistrza wagi średniej i zawiesił wyrok.
37-latek był sądzony w trzech sprawach - postrzelenia kuzyna, strzelania podczas parady w swoim rodzinnym Little Rock oraz uderzenia innego pacjenta w trakcie pobytu w klinice rehabilitacyjnej. Za każde przestępstwo został ukarany 6 latami więzienia, a także kolejnym rokiem w związku z zarzutami dotyczącymi marihuany. Pobytu za kratkami "Bad Intentions" jednak uniknie - pod warunkiem, że ponownie nie popadnie w konflikt z prawem.
W piątek przed sądem w hrabstwie Pulaski w Arkansas Taylor okazywał skruchę. - Popełniłem wiele błędów. Chcę przeprosić mój stan, moje dzieci, kuzyna, całą rodzinę. Popełniłem błędy, ale staram się wyjść na prostą - zwrócił się amerykański bokser do sędziego Leona Johnsona
Johnson wyjaśnił, że nie sława Taylora sprawiła, że spojrzał na niego łagodnym okiem, tylko świadectwa trenerów, menedżerów i innych osób z jego otoczenia, które zapewniały, że ostatni pobyt w więzieniu pomógł 37-latkowi zrozumieć wiele spraw.
Wyrok jest zawieszony na sześć lat. Do tego bokser, o którym jego prawnik powiedział, że jest bankrutem, musi przepracować społecznie 120 godzin i zapłacić grzywnę w wysokości 2 tysięcy dolarów plus uregulować koszty procesu.
W trakcie przesłuchania kilku świadków opowiadało o problemach Taylora z alkoholem i narkotykami. Twierdzili, że usiłowali mu pomóc, ale ten ich ignorował.
Wieloletni trener pięściarza Pat Burns zapowiedział, że niebawem były czempion, który zasłynął dwoma zwycięstwami nad Bernardem Hopkinsem w 2005 roku, powróci na ring.
Po raz ostatni Taylor boksował w październiku 2014. Wygrał wtedy z Samem Solimanem i po latach ponownie zdobył tytuł mistrzowski w limicie 160 funtów.