BRIGGS: WYGRANA NAD HAYE'EM SPRAWI, ŻE WRÓCĘ DO POWAŻNEJ GRY
- Słyszałem jakieś pogłoski, czytałem jakieś wpisy na portalach społecznościowych, ale robiłem swoje i cały czas koncentrowałem się tylko na treningu - mówił na dzisiejszej konferencji prasowej Shannon Briggs (59-6-1, 52 KO), który wystąpi podczas sobotniej gali w Londynie. Z kim? Prawdopodobnie z Chorwatem Jakovem Gospiciem (17-14, 12 KO), ale wszystko powinno się potwierdzić za kilka godzin.
- Moim celem jest odzyskanie tytułu mistrza świata, a żeby tego dokonać, muszę po drodze pokonać kogoś takiego jak Haye. Jestem już starszym panem, a i tak inni młodzi bali się dać mi szansy, musiałem więc przyjechać aż do Anglii. Dziękuje grupie Hayemaker Promotions za danie mi szansy zaboksowania na ich gali oraz w dalszej perspektywie spotkania się z Davidem. Wygrana nad nim sprawi, że wrócę do poważnej gry. Nie mam menadżera ani promotora, przez długi okres ścigałem Władimira Kliczkę i Deontaya Wildera, jest mi więc obojętne, z kim spotkam się w sobotę - kontynuował dawny champion organizacji WBO wagi ciężkiej.
Niektórzy zarzucają Amerykaninowi, że boksuje już tylko dla pieniędzy i jest już za stary na tak poważne wyzwania, z czym oczywiście sam zainteresowany w ogóle się nie zgadza.
- Zakończyłem karierę George'a Foremana, który wtedy należał przecież do ścisłej czołówki światowej. A jestem na tym etapie szybszy i lepiej przygotowany atletycznie od tamtego Foremana, z którym walczyłem. Jeśli więc ktoś tak mówi, jest szalony. Mam twardą szczękę i czuję się mocny, nie słucham więc tych bzdur. Boks zaczął się właśnie w Wielkiej Brytanii i jestem podekscytowany występem na tej ziemi. Będzie się działo - zapowiada Briggs.