MARIUSZ WACH KOŃCZY PRZYGOTOWANIA DO WALKI Z NASCIMENTO
- W piątek zrobiłem ostatni sześciorundowy sparing z Łukaszem Zygmuntem, którym miał za zadanie przede wszystkim wymuszenie na mnie szybkości. Całe przygotowania przebiegły zgodnie z wcześniejszymi założeniami i nie biorę pod uwagę innej opcji niż przekonującej wygranej, najlepiej przed czasem - mówi Mariusz Wach (31-2, 17 KO), który w najbliższą sobotę podczas gali w Kędzierzynie Koźlu skrzyżuje rękawice z Marcelo Luizem Nascimento (19-12, 17 KO).
- Można powiedzieć, że zakończyłem przygotowania do najbliższego występu. W piątek zrobiłem ostatni sparing z Łukaszem. Wcześniej miałem kilku innych wymagających sparingpartnerów, głównie z naszego podwórka. Oczywiście w tygodniu mamy przewidziane jeszcze kilka treningów, ale już tak bardziej dla oczka i pod kątem złapania szybkości oraz świeżości. Jakaś lekka tarcza z trenerem i pozostało tylko wyczekiwać do pierwszego gongu. Przyznam szczerze, że nie mogę się już doczekać tej walki. Nie ma co ukrywać, zmierzę się tak naprawdę z solidnym, ale przeciętnym zawodnikiem, natomiast po porażce z Powietkinem, kłopotach zdrowotnych i rehabilitacji, taki start jest mi bardzo potrzebny. Wracam przecież na ring po dłuższej przerwie, w końcu udało mi się wyleczyć kontuzję stopy, z którą borykałem się przez kilka lat. Nie mogę się więc doczekać - mówi były pretendent do trzech pasów mistrzowskich królewskiej kategorii.
MARIUSZ WACH: SERWIS SPECJALNY >>>
- Oglądałem walki Brazylijczyka i nie sądzę, by mógł mnie w jakikolwiek sposób zaskoczyć, aczkolwiek to jest boks, ważymy swoje i teoretycznie wszystko może się wydarzyć. Od początku muszę wyjść do ringu skoncentrowany, bo na horyzoncie pojawiają się już ciekawe oferty. Póki co jednak skupiam się tylko na najbliższym pojedynku. Nie biorę pod uwagę innej opcji niż zwycięstwo, w dodatku najlepiej przed czasem. Ten występ ma być jedynie pewnego rodzaju przetarciem przed innymi, na pewno trudniejszymi walkami w niedalekiej przyszłości. Wspólnie z trenerem Piotrem Wilczewskim analizowaliśmy dokładnie porażkę z Powietkinem. Byłem wtedy bardzo mało aktywny i walczyłem zbyt asekuracyjnie, dlatego teraz chcę to zmienić i być dużo bardziej zdecydowany między linami. Mam nadzieję, że będzie to widać już w tym pojedynku - dodał Wach.
Przecież co on teraz będzie robił?
Żeby nie zapuścił się tam u Babci Maliny i nie wyszedł do ringu w stanie podobnym do tego "przedprzygotowaniowego" ;-)
Komuś perspektywicznemu niech otwarzy drzwi i niech zawalczy na PBN
Tak jak wygrana z Adamkiem otworzyła drzwi Szpili na lepsze walki i mozliwosci treningów.
To mam nadzieje , że Izu na PBN wybije sie na wachu i bedzie dostawał lepsze walki :D PZDR
Przecież Fury robi i mówi dokładnie to samo co na każdej innej konferencji prasowej. Nudny Władimir, zanudzający wszystkich itd itp.
Co Cię tak zachwyciło chłopie że nawet odważyłeś się wkleić link ze skłóconego portalu byleby to pokazać?
Przecież to ciągle ta sama gadka od pierwszej konferencji. To że Fury raczej nie pęknie psychicznie wiemy już raczej wszyscy. Co ma jednak do tego ciągłe gadanie o nudnym Władku?
Wklej lepiej moment w którym Wład dość ładnie podsumował całe to gadanie. By go pokonać zawalczył tak jak Klitschko czyli... Nudnie.
Tyson na swoją obronę miał to że mimo wszystko to on wygrał. Idąc tym tropem Władek jest usprawiedliwiony z nudy bo robił dokładnie to samo przez lata...
Przecież Tyson nie powiedział tu nic nowego, odkrywczego czy nawet czegoś bardzo udanego (na terenie Włada ludzie nie byli skorzy bić mu brawo za każde jedne słowo "nuda") a Rollins zachwyca się jakby Fury po prostu zmasakrował Władka i sprawił że ten schował się za stołem zaraz po tym jak łzy poleciały mu przy wszystkich po policzkach...
xD
Gdyby z rzadka się zdarzało takie lanie wody, to można by przymknąć oko, ale jeśli jest tylko lanie wody, to...
szkoda gadać
przynajmniej dobry usypiacz
dobranoc
Problem w tym że Tyson bywa i to dosyć często sporo nudniejszy niż Władek. Gdyby chodziło o samą walkę z Klitschko siedziałbym cicho gdyż byłaby to sytuacja nadzwyczaj naturalna (walka z niebezpiecznym, najlepszym punczerem) ale Tyson zaliczył już w swojej historii kilka niezbyt ciekawych delikatnie pisząc walk... Chisora II choćby dla przykładu to było po prostu dno i wodorosty. I do tego 10 metrów mułu...
Rzadko kiedy sędzia musi przypominać pięściarzom że walczą a nie grają w kosi kosi łapki a wtedy tak właśnie było.
Pomijam fakt że Fury nie był jeszcze mistrzem więc całkiem możliwe że będzie walczył jeszcze bardziej nudno mając więcej do stracenia...
Co do pojazdu osobistego to uznam to za jawną oznakę braku argumentów bo nie odpisałeś co tak zachwyciło Cię w kolejnym już gadaniu o nudnym Władku (co powtarza się od pierwszej do ostatniej konferencji związanej z tą walką) więc widać jednak nie było potrzeby by się tak ekscytować i niejako miałem rację ...
xD
Jak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć, Heather Jo Clark porażkę z Karoliną Kowalkiewicz na gali UFC w Rotterdamie okupiła bolesną kontuzją. Polka w trzech miejscach złamała Amerykance kości twarzy. Karolina w czasie boju z Heather dość często używała łokci przy siatce, a w końcowej fazie pojedynku jej ciosy coraz łatwiej dochodziły twarzy oponentki.
Jeśli tak to czemu zmienił nick ?
Data: 09-05-2016 01:16:14
Fajna gala nawet byla ufc , a kowalkiewicz dala rade nawet troche narozrabiala :)
Jak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć, Heather Jo Clark porażkę z Karoliną Kowalkiewicz na gali UFC w Rotterdamie okupiła bolesną kontuzją. Polka w trzech miejscach złamała Amerykance kości twarzy. Karolina w czasie boju z Heather dość często używała łokci przy siatce, a w końcowej fazie pojedynku jej ciosy coraz łatwiej dochodziły twarzy oponentki.
Ojciec,nie piszmy o ''chuligance'' tym bardziej w wykonaniu ,kobiet.To jest ,przykre!
Rozumiem, że pewnie dlatego, że nie na temat.
To ciekawe, gdzie można o tym pogadać, skoro takiego tematu nie ma, a jeśli jest, to gdzieś tam "daleko".
Dziecinada.