LUCIAN BUTE PO REMISIE Z JACKIEM: POWINIENEM ZACZĄĆ AGRESYWNIEJ
Trochę kontrowersji wzbudził werdykt sędziowski przyznający remis Lucianowi Bute (32-3-1, 25 KO) w konfrontacji z mistrzem świata federacji WBC kategorii super średniej, Badou Jackiem (20-1-2, 12 KO). Rumun powinien być teoretycznie zadowolony z takiego obrotu spraw, ale on sam zarzuca sobie, że po raz kolejny zbyt odpuścił początek walki.
Lucian wyprowadził o sto pięćdziesiąt ciosów więcej, ale początkowo obijał przede wszystkim... gardę rywala. Dlatego w ostatecznym rozrachunku trafił czysto stoma uderzeniami mniej. W pierwszej połowie walki boksował bojaźliwie, z dużą asekuracją, a trzy ostatnie udane rundy nie zamazały słabszego wrażenia z początku. Co ciekawe w podobny sposób Bute zaboksował przeciwko Jeanowi Pascalowi i Jamesowi DeGale'owi.
- Zacząłem trochę późno, mogłem dać z siebie więcej. Taki sam błąd popełniłem ostatnio, powinienem zacząć agresywniej. Od szóstej rundy pozwoliłem swoim rękom pracować i żałuję teraz, że nie zrobiłem tak znacznie wcześniej - mówi dawny champion.
- Lucian rozpoczął słabo, ale dobrze zakończył - wtrącił Howard Grant, jeden z dwóch braci trenujących Bute.
- Lucian pozostaje w dobrej kondycji fizycznej i pozostało mu jeszcze w baku sporo paliwa. Od siódmego starcia popychaliśmy go do odrabiania strat, bo wiedzieliśmy doskonale, że Jack prowadzi na punkty. A nie jest tym samym zawodnikiem, kiedy się go ostro naciska. Lucian zaczął go jednak tak naprawdę spychać dopiero od dziesiątej rundy. Na końcu Jack był już mocno zmęczony i gdyby Lucian zaczął boksować na takim pressingu wcześniej, wynik mógłby być zupełnie inny - dodał drugi z braci, Otis Grant.
Jack nie jest taki zły jak myślałem, ale ciągle nie mam do niego jakiegoś przekonania. Wszystko wygrywa na styk..