IGOR JAKUBOWSKI: PO TURNIEJU W SAMSUN BYŁEM ZAŁAMANY
- Gdyby nie kontuzja powieki, wygrałbym z Francuzem Paulem Ombą Biongolo. Byłem załamany po turnieju w Samsun – mówi Igor Jakubowski (-91kg), który wciąż walczy o wyjazd na Igrzyska Olimpijskie w Rio.
Podczas turnieju kwalifikacyjnego w Turcji pięściarz Zagłębia Konin wygrał dwie pierwsze rundy z Paulem Ombą Biongolo, ale w ostatniej doznał poważnego urazu i ostatecznie przegrał minimalnie na punkty.
- W tych dwóch rundach zdominowałem Francuza i gdyby nie kontuzja powieki, która sprawiła, że praktycznie nic nie widziałem w ringu, trzecia wyglądałaby tak samo. Mój rywal następnie pokonał przed czasem Chorwata Alena Babicia i w półfinale na punkty Ukraińca Geworga Manukiana, z którym ja przegrałem na Mistrzostwach Świata w Doha. Z powodu urazu nie wyszedł do finału, ale zdobył kwalifikację olimpijską – powiedział Igor.
W wadze ciężkiej pozostały tylko dwa wolne miejsca. To oznacza, że jeden z najlepszych bokserów naszej reprezentacji musi wygrać kwalifikacje światowe w Baku lub kwalifikacje WSB/APB w Sofii.
- Będzie ciężko, ale powalczę do końca. Jestem w rodzinnym Koninie, gdzie mam najlepsze warunki treningowe, a na miejscu trzech szkoleniowców i fizjoterapeutę. W kadrze dwóm trenerom trudno zająć się grupą zawodników, a już widzieliśmy Anglików, gdzie na każdego pięściarza przypada co najmniej jeden trener i potem są efekty w postaci znakomitych wyników – dodał.
Wcześniej Jakubowski był bliski awansu na Igrzyska z rankingu WSB, potem startował jeszcze w MŚ w Doha.
- Po czterech zwycięstwach z rzędu, w tym dwóch przed czasem, byłem na czele listy World Series of Boxing i jedną nogą już w olimpijskim turnieju w Rio. Niestety kłopoty zdrowotne sprawiły, że niezdatny do boksowania, ale z wielką ambicją pojechałem do Kazachstanu, gdzie przegrałem przed czasem. Z kolei przed MŚ mieliśmy mało sparingów, a ja trafiłem na mańkuta Geworga Manukiana. Nie miałem doświadczenia w walce z takimi rywalami. Na razie kwalifikacje są dla mnie pechowe, ale wierzę, że to się zmieni – mówi srebrny medalista ubiegłorocznych ME w Bułgarii.