ZMOTYWOWANY RUSIEWICZ PRZED WALKĄ Z BALSKIM
Za niecały miesiąc, konkretnie 14 maja w Kędzierzynie Koźlu, doświadczony Łukasz Rusiewicz (21-23, 12 KO) spotka się z perspektywicznym Adamem Balskim (4-0, 4 KO). Pojedynek został zakontraktowany na sześć rund, a nasz rutyniarz zamierza ostro przetestować młodszego o blisko dekadę prospekta z Kalisza.
- Jestem cały czas w treningu. Łączę pracę trenera z moją karierą zawodową, o ile można ją tak nazwać. Ale nie narzekam, całkiem dobrze mi to wszystko wychodzi. Gdy otrzymałem ofertę walki z Adamem, praktycznie od razu się na nią zgodziłem. Naturalnie dość istotne były finanse, ale i one były w miarę zadowalające. Skupiam się na analizowaniu najbliższego rywala, choć będę szczery, nie z takimi mistrzami się już walczyło. Nie sądzę, by Adam był w stanie mnie jeszcze czymkolwiek zaskoczyć, aczkolwiek to jest boks i teoretycznie wszystko może się zdarzyć. Po mojej stronie będzie doświadczenie, po jego chyba tylko młodość oraz chęć wygrywania. Nie ukrywajmy, jeżeli ten chłopak myśli o poważnej karierze pięściarskiej, to po prostu musi ze mną zwyciężyć - stwierdził popularny "Rusek".
- W środę jadę na kilka sparingów do Michała Gerleckiego, ale to jeszcze nie wszystko, bo prawdopodobnie na początku maja udam się jeszcze na sparingi do wymagającego i klasowego zawodnika. Nie chcę na ten moment zdradzać więcej szczegółów, ale na pewno ta praca przyczyni się do zbudowania dobrej dyspozycji na starcie z Balskim. Żeby nikt nie miał wątpliwości, nie jadę do Kędzierzyna tylko i wyłącznie po wypłatę, interesuje mnie przede wszystkim wygrana. Moi znajomi doskonale o tym wiedzą, między linami zawsze zostawiam całe swoje serducho - dodał Rusiewicz.
Nie znam tego Balskiego, to trudno coś powiedzieć o walce. Na pewno spory przeskok w klasie rywali.
Łukasz na pewno będzie dążył do zwycięstwa, ale na korzystnym werdykcie już mu raczej niespecjalnie zależy.
Najlepszy "numer", jaki Rusiewicz odwalił, to z tym ukraińskim prospektem (w niemieckiej stajni) - Tarasem Oleksienko. W pierwszej walce w skandalicznych okolicznościach przerwano w pierwszej rundzie (niby, że Rusiewicz przegrał przed czasem).
Trochę szumu się zrobiło i zarządzono rewanż.
Pech Ukraińca polegał na tym, że Łukasz się wkurwił na ten pierwszy wał i powiedział, że w rewanżu znokautuje Ukraińca.
No i tak zrobił - lał go cały czas, aż ten padł w piątej rundzie.
Na tym kariera Oleksienki się zakończyła - Łukasz wybił mu boks z głowy :D