ĆWIERĆ WIEKU MINĘŁO: HOLYFIELD vs FOREMAN

Wczoraj minęło dokładnie ćwierć wieku od tej wyjątkowej walki. Powrócę do niej jednak dopiero dzisiaj i to nie przez przypadek. 25 lat temu naprzeciw siebie stanęli dwaj wielcy mistrzowie - Evander Holyfield (25-0, 21 KO) i George Foreman (69-2, 65 KO).

To było również wielkie wydarzenie dla polskiego kibica. Wtedy jedyną dawką informacji o boksie zawodowym był miesięcznik "Boks", potem "Bokser". Niestety informacje napływały do nas ze sporym opóźnieniem, a championów znaliśmy tylko z czarno-białych, małych zdjęć. O oglądaniu walk nie było mowy. I właśnie przy okazji tej wielkiej walki Telewizja Polska sprawiła kibicom wielki prezent. Nie było jeszcze mowy o relacji na żywo, jednak retransmisja odbyła się nazajutrz, o ile mnie pamięć nie myl, w sobotę około godziny 21. W sobotę, bo walka nietypowo odbyła się w piątek.

Przypadkiem można było coś usłyszeć w radiu, dlatego w domu w ten dzień radia nie można było włączyć. Czekaliśmy z tatą na walkę. Nie widzieliśmy jeszcze młodego mistrza w akcji, ale tato opowiadał mi sporo o potyczkach "Dużego George'a", jakie miał okazję obejrzeć wcześniej. To tylko podsycało moje podniecenie...

Holyfield podczas igrzysk w Los Angeles musiał zadowolić się brązem, ale tylko dlatego, że na własnej ziemi przekręcili go sędziowie, w zasadzie jeden sędzia, dyskwalifikując go w półfinale za znokautowanie po komendzie "Stop" Kevina Barry'ego. Były odwołania, protesty, dowody na to, że Evander zaczął wyprowadzać kończący sierp zanim jugosłowiański sędzia Gligorije Novicić wydał komendę. Wszystko na nic. Cel został osiągnięty i inny Jugol - Anton Josipović, sięgnął po złoto olimpijskie.

Wszystko to działo się jeszcze w wadze półciężkiej. Holyfield po podpisaniu kontraktu zawodowego najpierw zdominował kategorię cruiser, unifikując trzy najważniejsze pasy, a potem ruszył na podbój wagi ciężkiej. Na tle rywali był po prostu szczupły i mały, za to bardzo zdeterminowany. Pracował ciężko pod okiem Chaza Jordana, specjalisty od przygotowania fizycznego, konsultując się nawet z wielkimi postaciami kulturystyki. Wszystko po to, by obudować masę mięśniową i skutecznie rywalizować w królewskiej kategorii. Ale żeby nie zatracić luzu, potrafił również uczęszczać na aerobik z kobietami. Dużo również pływał, jednym słowem trening był wyjątkowo urozmaicony, ale na efekty nie trzeba było długo czekać. Po odprawieniu przed czasem sześciu rywali w wadze ciężkiej, w tym dwóch byłych mistrzów świata, Evander wykorzystał wpadkę Mike'a Tysona i nokautując Jamesa Douglasa nabył status bezdyskusyjnego mistrza wszechwag, ponieważ federacja WBO nie była jeszcze wtedy tak poważana jak teraz. Spotkanie z Foremanem było więc pierwszą obroną trzech pasów.

O mały włos nie skończyłoby się wtedy na podobnej sytuacji, jaką mieliśmy niedawno przy okazji sukcesu Tysona Fury'ego. Bo kiedy Holyfield został nowym championem, władze federacji WBC nakazały mu walkę z Mike'em Tysonem, który aż palił się do odzyskania korony. Zagrożono nawet, że jeśli Evander wyjdzie do ringu naprzeciw Foremana, włodarze WBC pozbawią go pasa, jednak mistrz i jego adwokaci wygrali sprawę w sądzie, dzięki czemu w stawce potyczki z Foremanem znalazły się tytuły WBC/WBA/IBF.

Prawa do organizacji tego pojedynku nabył Donald Trump, ten sam, który teraz walczy o stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wyłożył na to aż jedenaście milionów dolarów. Po wielu negocjacjach i przepychankach ostatecznie pojedynek odbył się w Convention Center w Atlantic City. Był on współpromowany przez Dana Duvę z Main Events - przedstawicieli championa, oraz Boba Aruma z Top Rank, reprezentującego interesy challengera. W swoim powrocie ze sportowej emerytury George pokonał dwudziestu czterech rywali, z czego dwudziestu trzech przed czasem! I choć na liście jego ofiar znaleźli się tacy mocarze jak Dwight Muhammad Qawi, Bert Cooper, Adilson Rodrigues czy Gerry Cooney, bukmacherzy w Atlantic City obstawiali wygraną mistrza w stosunku ponad trzy do jednego - dokładnie 7:2.

- Mam dla mistrza sporo szacunku, ale absolutnie nie uważam go za najlepszego zawodnika, z jakim miałem do czynienia. Wcześniej walczyłem z Alim czy Frazierem, oni byli lepsi od tego młodego byczka - prowokował na konferencjach prasowych Foreman. - Jeśli on naprawdę myśli, że może mnie pokonać, to naprawdę jest szalony. Ale oczywiście mam dla niego ogromny szacunek - ripostował wojownik z Atlanty. Forman naciskany przez dziennikarzy dodał - Najgroźniejszym przeciwnikiem okazała się dotąd była żona, która podczas sprawy rozwodowej zażądała ponad połowę majątku - żartował "Big George". Mistrz wychodził do ringu mając 28 lat, pretendent 42. Z tego właśnie powodu gala odbywała się pod hasłem "The Battle of the Ages". Warto też dodać, że starcie Holyfield vs Foreman było początkiem PPV!

Cenę PPV (wtedy TVKO) ustalono na $35.95 (w niektórych przypadkach $37.50). Nie spodziewano się dużej sprzedaży. Bardziej chodziło o przyzwyczajenie do takiej formy przed potyczką Holyfielda z próbującym odzyskać koronę po szokującej wpadce Mike'em Tysonem. Mimo wysokiej ceny, nowej formy płatnej telewizji i bukmacherów, którzy nie dawali Foremanowi żadnych szans, kibice dopisali.

- Sprzedaliśmy ponad 1,4 miliona przyłączy pay-per-view, a przecież w tamtym czasie tylko w szesnastu milionach domów było możliwe wykupienie takiego pakietu. Byliśmy zszokowani tym wynikiem. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że zrobimy na tym aż taki interes. Odkupiliśmy prawa do tej walki od promotorów. Potem śmialiśmy się z ich min. Byli bardzo zawiedzeni. Oni myśleli, że utopimy sporo pieniędzy na tej walce. Mówili nam, że za pierwszym razem zawsze trzeba dołożyć do produktu - wspomina Mark Taffet, człowiek, który był inicjatorem PPV.

Jako iż możliwość wykupienia PPV miało wtedy tylko niewiele ponad 16 milionów odbiorców, a na taki zakup zdecydowało się 1,45 miliona, dało to udział aż 8,8% rynku. Oczywiście wynik niespełna półtora miliona sprzedanych PPV był potem bity, lecz biorąc pod uwagę procent sprzedanych przyłączy do ludzi, którzy mieli możliwość dokonania takiego zakupu, to zdecydowanie najlepszy wynik w historii sprzedaży PPV, który zapewne nigdy nie zostanie pobity. Zyski "na czysto" wyniosły aż 55 milionów dolarów! - Przyszła walka z Tysonem wygeneruje zyski ponad stu milionów dolarów - zacierał ręce Shelly Finkel, ówczesny menadżer Holyfielda, potem przez lata związany z Tysonem.

Ile dokładnie zarobili pięściarze nigdy się nie dowiemy, ale Holyfield miał zagwarantowane minimum 20 milionów dolarów, natomiast Foreman gwarantowane 12,5 miliona "zielonych". - Powiedzmy, że obaj zarobili troszkę więcej, po kilka milionów więcej - mówił potem tajemniczo Dan Duva.

Eksperci nie doceniali Foremana, ale zupełnie inaczej sprawę miał podobno widzieć Mike Tyson. Kiedy jeszcze pasy były w jego posiadaniu, a Don King oferował mu taką walkę, Tyson - według relacji Bobby'ego Goodmana, matchmakera Kinga, miał podobno odpowiedzieć "Nie ma mowy bym walczył z tym zwierzakiem. Jeśli tak bardzo go kochasz, sam się z nim bij". To było zaraz po odprawieniu Carla Williamsa, a tuż przed nieszczęsnym spotkaniem z Jamesem Douglasem. Obawy ekspertów nasiliły się po ceremonii ważenia. Holyfield wniósł na skalę 208 funtów, czyli 94,3 kg, natomiast Foreman zanotował aż 257 funtów, czyli 116,5 kg.

Hala mogła pomieścić 17,046 widzów, lecz widząc ogromne zainteresowanie organizatorzy upchali dodatkowe dwa tysiące krzesełek. To również było za mało na potrzeby, ale więcej już nie dało się zrobić.

Sam pojedynek był doskonały. Nie ma co o nim pisać, to po prostu trzeba(!) obejrzeć. Przytoczmy jednak wypowiedzi obu bohaterów kilkadziesiąt godzin po walce.

- Rozważam opcję rewanżu. Obaj odnieśliśmy sukces, ja wygrałem w ringu, lecz George swoją postawą również zwyciężył. Jeśli więc pojawi się taka opcja, z pewnością nie odmówię rewanżu - przekonywał 28-letni wówczas champion.

- Nigdy po walce nie odczuwałem takiego bólu fizycznego, ale marzy mi się rewanż. Mam misję do spełnienia. Chcę udowodnić, że ludzie po 40. i 50. mogą robić jeszcze wiele ciekawych rzeczy, a 42-letni facet może przezwyciężyć ból i swoje słabości. Owszem, jestem obolały, ale co z tego? Mogłem boksować wtedy nie dwanaście, a piętnaście rund. I tak największym bólem było to, że kilka tygodni przed pojedynkiem musiałem przestać obżerać się lodami. To bolało jeszcze bardziej niż ciosy Evandera. Mam marzenia o odzyskaniu tytułu mistrza świata wagi ciężkiej, a jeśli człowiek nie ma żadnych marzeń, wtedy umiera - odpowiedział dzielny challenger. Potem obaj przeszli do samej walki.

- Mistrzostwo Evandera polega na tym, że od razu oddaje. Nawet gdy jest zraniony, instynktownie próbuje odpowiedzieć swoimi uderzeniami. Ze wszystkich rywali, z jakimi dotąd się spotykałem, jedynie Muhammad Ali był w stanie przyjąć mocny cios i odpowiedzieć swoim. Drugim okazał się Holyfield, ale robił to jeszcze lepiej niż Ali. Trochę go nie doceniłem. Teraz, z perspektywy tych trzech dni po walce, moim zdaniem Holyfield okazał się drugim pięściarzem z listy najlepszych i naprawdę ustępuje Alemu bardzo nieznacznie - chwalił młodszego o czternaście lat rywala Foreman.

- Lekko irytujące było to, że praktycznie cała hala w drugiej połowie walki skandowała imię mojego przeciwnika. Byłem lekko podrażniony, ale nie podpalałem się niepotrzebnie, bo widziałem, że George poluje na bardzo mocne uderzenie. Robiłem więc konsekwentnie swoje. To była najbardziej taktyczna walka w mojej zawodowej karierze, ponieważ poczułem na własnej skórze, że rywal ma taką siłę ciosu, że może zgasić światło w każdej sekundzie pojedynku. Nikt dotąd nie uderzył mnie tak mocno i choć mnie nie powalił, to po jednej z jego akcji bylem przekonany, że straciłem zęby - przyznał Holyfield.

- Nadal mam ten sam cel. Chcę zostać mistrzem świata wagi ciężkiej. Nie wróciłem przecież po to, by słuchać pochwał po przegranej walce. Nie wróciłem również dla pieniędzy. Zresztą dwanaście rund walki, zero nokdaunów i punktacja sędziów to nadal starcie nierozstrzygnięte. To tylko ich opinia. Skopcie mi tyłek, powalcie na matę, znokautujcie, a wtedy uznam, że przegrałem i sobie odpuszczę. Mnie nigdy nie interesowało zwycięstwo punktowe. Wygrywałem tylko wtedy, gdy znokautowałem rywala i tylko na tym mi zawsze zależało, gdy wychodziłem do ringu. Skoro więc Evander nie zdołał mnie powalić, ja nadal tu jestem i zrobię wszystko, by dostać rewanż. Przez dwanaście rund pozostawałem agresorem, ale miałem naprzeciw siebie świetnie wyszkolonego zawodnika. Pracował lepiej na nogach niż sądziłem, był szybszy niż sądziłem, no i potrafił przyjąć bardzo mocne uderzenie. Zaznaczmy jednak, że potrafił to zrobić nie dlatego, że jest ode mnie o czternaście lat młodszy, tylko dlatego, że jest wojownikiem i wielkim mistrzem. Mam również wrażenie, że Evander był znakomicie przygotowany od strony taktycznej. Kilka razy dałem się złapać prawym sierpowym, ale tylko dlatego, że Evander bił niesamowicie szybko, stąd też trudno było uniknąć tej akcji. Wydłużał też swoje kombinacje do czterech ciosów, co sprawiało dodatkowe problemy - kontynuował Foreman.

- Byłem zaskoczony, jak szybkim i przy tym mocnym lewym prostym dysponuje mój rywal. Ciężko było się przedrzeć przez jego jab. W trzeciej rundzie trafiłem mocno, zraniłem go, a George tylko mnie odepchnął i walczył dalej. Na półmetku miałem po prostu nadzieję, że przeciwnik się zmęczy i opuszczą go siły. Miałem nadzieję, że wtedy powiększę przewagę i wygram przed czasem. Ale trafiałem go najlepszymi ciosami, a on tylko dalej mnie odpychał i dalej szedł do przodu. W pewnym momencie złapałem go kombinacją chyba dwudziestu bomb. Dałem z siebie wszystko, władowałem w niego bardzo długą serię, a on nic. Pomyślałem sobie wtedy "O cholera, to potrwa chyba pełen dystans".  Tą akcją powaliłbym każdego na świecie! Każdego, tylko nie jego - przyznał champion z Atlanty.

- Wcześniej nawet nie podejmowałem tego tematu, gdyż uważałem to za zbyteczne. Gdybym jednak dostał szansę rewanżu, na pewno większą uwagę poświęciłbym swojej masie ciała. Gdyby dostał drugą walkę z Holyfieldem, chciałbym ważyć w granicach stu jedenastu kilogramów. Brakowało mi niewiele, ale ciosy prawą ręką nie zawsze dochodziły. Oczywiście głównie z sprawą świetnie wyszkolonego i wytrenowanego mistrza. Za drugim razem, o ile dostanę rewanż, będę z pewnością trochę lżejszy. Popełniłem też pewien błąd taktyczny. Od dziesiątej rundy, gdy już wiedziałem, że Evander jest zbyt szybki, bym mógł złapać go prawym sierpowym, przestawiłem się na prawy prosty i prawy krzyżowy. Wcześniej niepotrzebnie nastawiałem się na mocnym prawy sierp. W ewentualnym rewanżu większy nacisk położyłbym na akcję prawy na prawy. Powtórzę raz jeszcze, gdy po dwunastu rundach zwycięzcę wskazują sędziowie, przypomina to trochę wybory najładniejszej dziewczyny. Każdy ma jakąś opinię i swoje zdanie. Naprawdę wierzę, że w rewanżu byłbym w stanie go znokautować. Po ostatnim gongu zostało mi jeszcze trochę paliwa w baku. Co by było, gdyby walka potrwała piętnaście rund? Być może zdołałbym go powalić? Rewanż rozwiązałbym trochę inaczej taktycznie - nie ukrywał "Big George".

Na półmetku trójka sędziów miała na swoich kartach prowadzenie obrońcy tytułów 58:56, 59:55 i 58;56. W jedenastym starciu pretendent został ukarany odjęciem punktu za cios poniżej pasa. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali - Eugene Grant 116:111, Jerry Roth 117:110, Tom Kaczmarek 115:112. Dziennikarze magazynu The Ring widzieli wygraną Holyfielda 116:113. Poniżej statystyki ciosów.

Ciosy wyprowadzone/celne:
Holyfield 584/355 (61%), Foreman 444/188 (42%)
Ciosy proste:
Holyfield 237/130 (55%), Foreman 200/108 (54%)
Tzw. mocne uderzenia:
Holyfield 347/225 (65%), Foreman 244/80 (33%)

Z ciekawostek dodajmy jeszcze, że na rozpisce pojawił się młody Michael Moorer (23-0, 23 KO), który właśnie przeniósł się z wagi półciężkiej do ciężkiej i ważąc 96,6 kg. zastopował w drugiej rundzie Terry'ego Davisa. Ten sam Moorer stoczył później dwie pamiętne potyczki z Holyfieldem (bilans 1:1), ale to też właśnie na nim Foreman zdobył tytuł mistrza wszechwag trzy i pół roku później, przechodząc na zawsze do historii boksu zawodowego.

Ciekawa była również rywalizacja narożników. Za Foremanem stali Archie Moore i Angelo Dundee, natomiast za Holyfieldem Lou Duva.

Cóż drogi Czytelniku, jeżeli dotarłeś do tego punktu i jeszcze Cię nie zanudziłem, obejrzyj sobie dziś wieczorem dla przypomnienia tę walkę. A jeśli jej nigdy nie widziałeś, koniecznie uzupełnij braki...

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Champion20
Data: 20-04-2016 19:33:15 
Wojna ! Stary gruby foreman walczył jak gladiator to tylko świaczy o wielkosci Alego ktory pokonal mlodego foremana w jego prime
 Autor komentarza: Rolan
Data: 20-04-2016 19:58:12 
To byli prawdziwi giganci! Wspaniale że teraz waga ciężka odżyła bo było nieciekawie. Stawiam że pojedynek o pierwszeństwo rozegra się pomiędzy Furym a Joshuą. Z jednej strony Fury wariat niezrównoważony psychicznie, pozytywnie jeb***nięty koleś, z drugiej spokojny i wyważony Joshua. To zastanawiające że ich style są zupełnie odwrotne od charakterów.
 Autor komentarza: PitersonJ
Data: 20-04-2016 20:12:16 
nawet ostatnio oglądałem sobie tą walke :)
 Autor komentarza: Barkley00
Data: 20-04-2016 20:34:55 
Ten stary gruby Foreman był o wiele mądrzejszy od młodszej wersji. Szkoda, że nie doszło do rewanzu z Alim, moim zdaniem George bogatszy o doświadczenie z I walki wygralby w kolejne starcie.
 Autor komentarza: PitersonJ
Data: 20-04-2016 20:35:57 
fajna lektura, dzięki i pozdrawiam
 Autor komentarza: Barkley00
Data: 20-04-2016 20:40:50 
Artykuł świetny, szkoda, że rzadko wstawiacie coś takiego.
 Autor komentarza: Champion20
Data: 20-04-2016 20:46:52 
Barkley00 to co napisaleś jest bez sensu. Piszesz że Foreman z tej walki bogatszy w doświadczenie wygrałby z Alim rewanz problem w tym że ali juz wtedy dawno byl chory na parkinsona i kope lat po zakonczeniu kariery
 Autor komentarza: Champion20
Data: 20-04-2016 20:48:37 
Barkley00 - po za tym foreman do pierwszej walki przystepował nokautując prawie kazdego rywala bez porazki na koncie osmieszajac przy tym Freizera kladać go kilka razy na deski więc wątpie czy tamten foreman był gorszy od tego z holyfieldem... daj spokoj chłopie
 Autor komentarza: Barkley00
Data: 20-04-2016 20:55:10 
Foreman wystrzelał się jak idiota w I walce i padł ze zmęczenia. Raczej nie walczyłby w tak kretyński sposób w rewanżu, to w końcu nie jest tępy Czakijew. Walcząc inteligentnnie, ekonimicznie, przełamałby Alego.
Co do tego, który Foreman był lepszy to z jednej strony starszy George był znacznie mądrzejszym pięściarzem i chociaż z racji wieku szybkość była na o wiele nizszym poziomie, to jego boks był znacznie bardziej dojrzały. Zalewne młodszy był lepszy, ale z wiekiem część cech rozwinął i dzięki temu z takim Holyfieldem miał paliwo po 12 rundach, a nie padł z wyczerpania w trakcie walki.
 Autor komentarza: Champion20
Data: 20-04-2016 21:10:01 
Barkley00 - w tym właśnie tkwiła wielkość Alego on zawsze miał plan na walkę był za madry dla Foremana w 1 walce i każdej kolejnej znalazłby inny sposob
 Autor komentarza: Barkley00
Data: 20-04-2016 21:15:56 
Nie wiem czy mądrość polega na przyjęciu przy linach takiej ilości mocnych ciosów jak to zrobił Ali. Przetrwał dzięki betonowej szczęce i wystrzelaniu się Foremana. Jasne, częściowo amortyzował te ciosy odchylając sie, ale było to możliwe dzięki tak twardej głowie, co mimo wszystko robi wrażenie, biorąc pod uwage ile ich przyjął i od jakiego punchera. Pytanie czy to nie przyczyniło się do rozwoju choroby.
 Autor komentarza: Niehalo
Data: 20-04-2016 21:18:26 
Rewelacyjny artykuł, oby jak najwięcej takich!
 Autor komentarza: Champion20
Data: 20-04-2016 21:40:08 
Barkley00 = przeczytałem ksiażkę o Alim w której wypowiadało się kilku lekarzy każdy z nich stwierdził że nie ma żadnych dowodów ze choroba alego zostala wywolana stylem walki i przyjeciem tylu ciosów. Poprostu trafilo na niego i zachorowal tak samo jak choruja zwykli ludzie nie majacy nic wspolnego z boksem
 Autor komentarza: oaj
Data: 20-04-2016 22:18:11 
"Autor komentarza: RolanData: 20-04-2016 19:58:12
To byli prawdziwi giganci! Wspaniale że teraz waga ciężka odżyła bo było nieciekawie. Stawiam że pojedynek o pierwszeństwo rozegra się pomiędzy Furym a Joshuą. Z jednej strony Fury wariat niezrównoważony psychicznie, pozytywnie jeb***nięty koleś, z drugiej spokojny i wyważony Joshua. To zastanawiające że ich style są zupełnie odwrotne od charakterów."
----------------
Bzdura
Fury jest inteligentny a z drugiej strony chetny do bijatyk. Jego styl jest kombinacją tego; z natury jest chetny do bijatyk i swarmerowania i tak tez czesto walczyl, a z drugiej strony walczy tez inteligentnie na tym najwyzszym poziomie; sprytnie, optymalnie, inteligentnie, blyskotliwie

Joshua z kolei jest z natury dziki i profesjonalny i jego styl jest dokladnym połączeniem tego
 Autor komentarza: morog
Data: 21-04-2016 00:55:17 
Wiadomość została ocenzurowana, ponieważ jest niezgodna z regulaminem. Użytkownik morog piszący z IP: 5.172.232.235 dostaje ostrzeżnie. Jeśli będzie dalej łamał regulamin, zostanie usunięty ze społeczności użytkowników serwisu.

 Autor komentarza: boleslawchrobry
Data: 21-04-2016 01:18:11 
Rafalek A teraz postaw jedna z najlepszych wag o mistrzostwo wszechwag jaką jest według Ciebie Kliczko - Fury obok tej powyżej, to jest właśnie tak jak jednych facetów jaraja rureczki airmaxy i instagram A innych sporty walki adrenalina móc je wrażenia. Taki Foreman wysyła tamtych dwóch obecnych mistrzów do szpitala w najlepszym wypadku A Holyfield ośmiesza. Przerzuc się na pudelka bo to sport nie dla ciot.
 Autor komentarza: rondobry
Data: 21-04-2016 01:34:26 
Bardzo fajnie sie czytało ,dzieki!
 Autor komentarza: holy
Data: 21-04-2016 10:04:57 
Cholera, retransmisja była, a ja o tym nie wiedziałem, no!
 Autor komentarza: LennoxLewisLion
Data: 21-04-2016 10:17:15 
Super, kapitalny art.!
Szacun!

A walka była "miodzio".

Stary Foreman , no miał szanse, ale jednak jego wiek i z drugiej strony wiek, czyli refleks i świeżość zapewniły Holemu Victorie...:-)
 Autor komentarza: holy
Data: 21-04-2016 10:28:39 
Holy nie był niski jak na tamte czasy. Nie miał tylko budowy boksera wagi ciężkiej, choć nie było to wtedy wyjątkiem.
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 21-04-2016 10:36:41 
boleslawchrobry,
czy Ty zdajesz sobie sprawę, @szanowny kolego, z faktu, iż efektowność walki lub jej brak niekoniecznie świadczy o jej poziomie sportowym?

Poza tym, mimo że i Holy, i Foreman to jedni z moich ulubionych bokserów - obaj by mieli poważne problemy z dobrze chodzącymi na nogach, świetnie operującymi jabem Kliczko i T. Fury.
 Autor komentarza: LennoxLewisLion
Data: 21-04-2016 10:37:27 
Pamiętam, że ta transmisja była na żywo po południu chyba, poprawcie mnie jeżeli się mylę.
Było widno na dworze jak to oglądałem...chyba...jest to możliwe?Tak było, czy mi się coś "pokićkało"?

Wtedy myślałem, a byłem wtedy gówniarzem, że wychodzi taki młody, umięśniony "GLADIATOR", czyli HOLY do jakiegoś łysego "sparślaka" vel "BUMA"....:-), Czyli Foremana.
Nie znałem ich wtedy.

A tu taka kapitalna walka!

Wtedy zaszczepił się umie bakcyl...BOKSU!!!
 Autor komentarza: LennoxLewisLion
Data: 21-04-2016 10:39:48 
To była chyba jedna z niewielu takich transmisji "na żywo"...

Nie wiem, już nie pamiętam.

Poprawcie mnie Panowie, jeżeli się mylę.

O, której godz. była ta walka w Polsce pokazywana na żywo?
 Autor komentarza: Storm
Data: 21-04-2016 11:32:18 
Bokser Org skierowany w dobra stroné. Tego tu powinno sie pokazywac ile tylko fabryka zdola wyprodukowac. Swietnie sie czytalo.
 Autor komentarza: holy
Data: 21-04-2016 12:46:53 
LennoxLewisLion

Czytaj ze zrozumieniem. Walka nie była pokazywana na żywo, tylko jej retransmisja, czyli następnego dnia po walce w polskiej telewizji pojawiła się powtórka z telewizji zagranicznej. W artykule masz czarno na białym, że retransmisja była o 21.
 Autor komentarza: Rollins
Data: 21-04-2016 13:53:14 
Cyt. "Warto też dodać, że starcie Holyfield vs Foreman było początkiem PPV!

Cenę PPV (wtedy TVKO) ustalono na $35.95 (w niektórych przypadkach $37.50). Nie spodziewano się dużej sprzedaży. Bardziej chodziło o przyzwyczajenie do takiej formy przed potyczką Holyfielda z próbującym odzyskać koronę po szokującej wpadce Mike'em Tysonem. Mimo wysokiej ceny, nowej formy płatnej telewizji i bukmacherów, którzy nie dawali Foremanowi żadnych szans, kibice dopisali.

- Sprzedaliśmy ponad 1,4 miliona przyłączy pay-per-view, a przecież w tamtym czasie tylko w szesnastu milionach domów było możliwe wykupienie takiego pakietu. Byliśmy zszokowani tym wynikiem. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że zrobimy na tym aż taki interes. Odkupiliśmy prawa do tej walki od promotorów. Potem śmialiśmy się z ich min. Byli bardzo zawiedzeni. Oni myśleli, że utopimy sporo pieniędzy na tej walce. Mówili nam, że za pierwszym razem zawsze trzeba dołożyć do produktu - wspomina Mark Taffet, człowiek, który był inicjatorem PPV."


Sqrvysyn Taffet, też mu pomysł przyszedł do głowy... :D
 Autor komentarza: LennoxLewisLion
Data: 21-04-2016 22:40:25 
@ holy

Kurcze, dałbym se głowę uciąć, że ta retransmisja była popołudniu, nie o 21:00.
Może to była powtórka popołudniowa?

No, nie wiem.

Czas zamazuje pamięć....;-)
 Autor komentarza: kuba2
Data: 21-04-2016 23:11:57 
Retransmisja byla po południu, pamietam że oglądałem z dziadkiem, nie jestem tylk pewnein czy to była pierwsza czy druga edycja.
CO do Foremana i Alego to w pełni się zgadzam z Barkleyem. Foreman w 9 walkach na 10 przetoczył by sie po Alim jak czołg.
Foreman i Holyfield to legendy ale porównywać ich szanse napodstawie powyższej walki z Kliczkiem i Furym t nonsens.. przecież nawet walki Najmana bywaja efektowniejsze od WLad-Fury... KLiczko nie walczy otwarcie, on by zameczył Holyfielda i niedał mu żadnej możłiwości wsadzania sobie sierpów w półdystansie.
 Autor komentarza: holy
Data: 22-04-2016 08:22:57 
Dziś to bez znaczenia, ale jak ja mogłem wtedy tę retransmisję przegapić?! A tak czekałem na tę walkę...
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.