JOSHUA-MARTIN: KOMENTUJĄ PINDERA, PROKSA, WACH, UGONOH, GŁOWACKI
Anthony Joshua (16-0, 16 KO) wyrasta na wielką gwiazdę wagi ciężkiej. Po jego wygranej nad Charlesem Martinem (23-1-1, 21 KO) głosy ludzi ze środowiska niemal się pokrywają - Anglik zrobił swoje, Amerykanin przyjechał po pieniądze.
Grzegorz Proksa: Widzieliśmy wyrafinowanego pięściarza z chłodną głową. Rozegrał to znakomicie technicznie, taktycznie i chylę przed nim czoła. Dobrze mu wyszła walka z Whyte'em, bo dzięki temu odrobił perfekcyjnie zadanie domowe. Boksował bardzo dojrzale.
Janusz Pindera: Martin nic nie pokazał i dał się nabrać na dwa takie same zwody. Nie sądzę, by kiedykolwiek wrócił jeszcze na tron wagi ciężkiej. Trzeba mieć naprawdę niezwykły "tajming", by robić takie akcje jak ta kończąca w wykonaniu Joshuy. Walczy się tak, jak ci na to pozwala przeciwnik, a Joshua dziś nie pozwolił Martinowi praktycznie na nic.
Izu Ugonoh: Liczyłem, że potrwa to trochę dłużej. On już nie pierwszy raz nokautuje rywali "z kiwki", co świadczy o jego "tajmingu" oraz ringowej inteligencji.
Mariusz Wach: Konsekwencja Joshuy. Miał naruszonego rywala na deskach, ale nie rzucił się, zachował chłodną głowę i na pewno wyglądał bardzo dobrze.
Krzysztof Głowacki: W moim odczuciu Martin wyszedł tak, jakby zależało mu tylko na pieniądzach, a nie utrzymaniu pasa.