MAŁE PIĘŚCI: MARTIN vs JOSHUA. TRZY PROBLEMY ZŁOTEGO ANTOSIA
Nadeszła chwila prawdy dla zawodnika, który cztery lata temu zdobył w kontrowersyjnych okolicznościach złoty medal igrzysk olimpijskich. Martin vs Joshua to walka o gigantycznym ciężarze gatunkowym, a jej wynik nie jest sprawą oczywistą.
TRZY PROBLEMY ZŁOTEGO ANTOSIA
Przyznaję się bez bicia - wielokrotnie obrażałem Anthony’ego Joshuę, krytykując jego występy podczas turnieju w Londynie. Medal z najcenniejszego kruszcu został mu przyznany całkowicie bezprawnie i będę się tego trzymał. Złoty Antoś pokazał natomiast w 2015 roku, że zawodowstwo jest jego żywiołem. Potworna siła fizyczna, agresywny styl i porządne wyszkolenie czynią z dwumetrowego Anglika efektowną maszynę do zabijania. Mimo tych atutów, wciąż pozostaje sporo problemów i wątpliwości, szczególnie po walce z Dillianem Whyte’em. Decyzję o przyjęciu wyzwania Charlesa Martina należy według mnie traktować jako marketingowy majstersztyk podszyty wielkim sportowym ryzykiem. Przeanalizujmy wspólnie konstrukcję tej tykającej bomby.
Braki techniczne i taktyczne - Antoś jest ofensywnym sluggerem, daleko mu w tej chwili stylowo do technicznych bokserów. Pozornie nie ma w tym nic złego. Zatrzymanie szarż atletycznego olbrzyma, który atakuje kombinacjami, to cholernie trudne zadanie. Na poziomie mistrzowskim nie da się jednak boksować w ten sposób zbyt długo. Tym bardziej, że Joshua lubi przenosić ciężar ciała na przednią nogę, pochylać się do przodu i narażać na kontry. Jeżeli chce w pełni kontrolować walki, musi cierpliwie używać lewego prostego, szukać różnych kątów ataku przy pomocy subtelnych manewrów. Na początku starcia z Whyte’em kompletnie zaniedbał te elementy i srogo za to zapłacił. Później zaczął wprawdzie myśleć w ringu, ale widać było, że wciąż nie jest dojrzałym zawodnikiem. Jego lewy prosty nie funkcjonuje z wystarczającą regularnością, kiedy przeciwnik znajduje się w ruchu. Przeciętnie wygląda również praca nóg, zwłaszcza w obronie. Joshua często ustawia się frontalnie i przyjmuje wymiany, nie wykazując ochoty do klinczu czy zejścia z linii ciosu. Niebezpieczne nawyki mogą się zemścić.
Brak doświadczenia na dystansie dwunastu rund - najdłuższa walka Antosia trwała niecałe siedem. Przeżywał w niej poważny kryzys. Przyjął mocne uderzenie Whyte’a na szczękę, był zraniony. Trzeba mu przyznać, że zdołał się otrząsnąć i wrócić do gry, ale jego szybkość znacząco spadła. To nie jest dobry objaw przed walką, która może się rozstrzygnąć w końcowych rundach, gdy kondycja odgrywa ogromną rolę. Zastanawiam się także, jak Joshua będzie sobie radził z regulowaniem rytmu i tempa. Jeśli nie uda mu się zranić Martina do piątej-szóstej rundy, zaczną się pojawiać pytania. Czy pretendent do tytułu potrafi zwiększyć tempo w ciężkich warunkach? Czy zachowuje koncentrację podczas długiej walki? I wreszcie najważniejsze - jaki plan taktyczny przygotował i czy umie go konsekwentnie wprowadzać w życie?
MAŁE PIĘŚCI: SZPILKA vs WILDER (UNDERCARD) >>>
Trudny układ stylów - Książę Karol to wysoki mańkut obdarzony potężnym uderzeniem. Nie sygnalizuje swoich ataków, oślepia rywala luźnym jabem i szykuje miejsce do zadania ciosu lewą ręką. Mądrze się porusza, choć nie jest ringowym tancerzem. Boksuje spokojnie i stara się niczego nie forsować. Czeka na atak prawym prostym, paruje go lub unika i wyprowadza kontrę. Kiedy znajduje się w półdystansie, lubi używać prawego sierpowego i lewego podbródkowego. Posiada dobre wyczucie dystansu, ale zdarza mu się trzymać ręce zbyt nisko po swoich atakach. Joshua ma szansę to wykorzystać - dysponuje odpowiednim timingiem, precyzyjnymi kontrami z prawej ręki oraz długim lewym sierpowym. Oba te ciosy sprawdzają się przeciwko odwrotnej pozycji. Z drugiej strony warto przypomnieć, że Antoś nie walczył dotychczas z mańkutem na zawodowym ringu. Amerykanin może być też pierwszym zawodnikiem, który dorówna bykowi o nigeryjskich korzeniach pod względem siły fizycznej. Kluczową sprawą będzie zaś odporność Martina na ciosy: jeśli jest twardy jak Whyte, walka stanie się dla Antosia syzyfową pracą. Nota bene Książę Karol powinien chyba regularnie celować w korpus - pokazał ten wariant w kilku walkach, a Joshua syczał przecież z bólu po ciosach Whyte’a na schaby.
#AJ #PrinceCharles #battleoflondon
Kuba weź się ogarnij. Niby fajny post, podgrzewający atmosferę w dniu walki a czytając pierwszy akapit od razu kliknąłem "wstecz" w przeglądarce. Po chwili namysłu wlazłem jeszcze raz, żeby w komentarzu zapytać Cię bo nie daje mi to spokoju.
Z tego co powszechnie wiadomo to Martin zabiegał o walkę z AJ w UK. 90% fanów boksu właśnie za to obdarzyła go szacunkiem bo nie chce leszczy.
Dlaczego wypaczasz obraz tego wspaniałego pojedynku?
Generalnie z kondycją mają problem raczej bokserzy przed 40'stką, zapuszczeni, walczący rzadko. A jeśli chodzi o trzymanie się taktyki, to jeśli taki wariat jak Fury umiał tego dokonać z Władimirem, to tym bardziej stosunkowo "normalny" Joshua nie będzie miał z tym problemu.
1.Martin by KO
2. Macklin by KO
3. Bradley PTS
100zł postawione.
Do wyciągniecia 10125zł :D
Martin to nie wirtuoz. Do czasu walki o pas był wśród osób nawet średnio zorientowanych w boksie, przeciętnym zawodnikiem HW. Co więcej, po walce z Głazkowem mnóstwo osób krzyczało, że oto mamy najsłabszego mistrza wagi ciężkiej od czasów Ruiza.
Zbyt wiele tutaj niewiadomych. Mało kto bierze pod uwagę fakt, że ostatnia walka dla Antka była swoistym kubłem zimnej wody. Nie wiemy czy dzięki temu nie zacznie teraz mądrzej i lepiej rozdzielać swoją ofensywę. Może wyciągnął z ostatniej walki lekcję.... może nie...
Dlaczego o tym wspominam ? ano dlatego, że może to być kluczowy element na korzyść Joshuy jeśli walka potrwa dłużej niż kilka rund. Każdy nastawia się na ostrą wymianę i zwalnianie tempa w późniejszych rundach - a w tym upatruje się szansy Martina. "Szansy" oczywiście z przymrużeniem oka, gdyż równie dobrze Martin może skosić Antka na początku walki.
Mimo wszystko obstawiam 60/40 dla Antka. Może gdyby Martin był szybszy, bardziej skoczny itp. wierzyłbym w to, że jest w stanie wykorzystać błędy, które wytknął Jakub w swoim artykule. Jest to oczywiście mozliwe, natomiast ja uważam, że Antek usadzi Martina.
Szykuje sie fajna walka :)
ps. Kursy u bukmacherów ostro przesadzone. 1,24 na Antka , 4,47 na Martina. Zważywszy na ogół, jeśli stawiać to na Martina. Przynajmniej kurs wart ryzyka, czego o tym pierwszym powiedzieć nie można.
Napisze nawet wiecej, AJ-owi nie palilo sie do walki o pasy, Hearn uciekal od tematu walki o pas, ale w momencie jak pas uciekl Kliczce i wyladowal u Martina, wtedy nagle Hearn ruszyl pelna para zeby sobie zabukowac ta najlatwiejsza droge po pas, a AJ nabral nagle "odwagi". Gdyby pas byl nadal u Kliczki, AJ nie odwazylby sie nawet zaproponowac starcia.
Dzisiaj akurat widze ta walke 55-45% dla AJ, ale kto wie kto wie. Nie lubie stylu AJ, jest poki co prymitywny, nieskoordynowany, jedyne czym dysponuje to potezny cios
Kibice widzą efekt końcowy - walkę.
Ostatnia walka mogła go trochę otrząsnąć, że przez głupie błędy może przegrać.
Ciekawe czy mańkut nie sprawi mu problemów.
Nieszablonowość to też atut w kwestii ataków.
Dla mnie minimalnie Joshua ale Martin może go gdzieś ustrzelić...
Matura dla AJ.
BeyrootPl:
1.Martin by KO
2. Macklin by KO
3. Bradley PTS
100zł postawione.
Do wyciągniecia 10125zł :D
Nie wygląda to źle. Choć ja bym dał Abrahama zamiast Macklina przez KO.
AJ może zostać skontrowany i w taki sposób przegrać ale na pkt nie widzę wygranej Prince'a. Pretendent umie składać kombinacje i pracę nóg ma solidną choć bez rewelacji. Poza tym Martin to też nie jest jakiś dominator pokonał na farcie Czara i dzięki temu ma tytuł nie ma on doświadczenie na mistrzowskim poziomie podobnie jak Brytol co więcej nie pokonał nikogo z poziomu Kevina Johnsona i Whyte'a przed czasem. Jest, więc mniej sprawdzony od Wyspiarza obdarzonego metalem w pięściach.
Co do Martina to gość jest dla mnie jedną wielką niewiadomą, niemniej jednak sądzę, że czas będzie zdecydowanie działał na jego korzyść. Ponadto ciekawa jestem czy kolega Anthony ogarnął już swój łeb, w którym w ostatniej walce zdecydowanie zabrakło chłodu. Whyte tego nie potrafił wykorzystać, Martin sprawia na mnie wrażenie całkiem cwanej bestii.
Śmieszy mnie zaś niezmiernie wyciąganie wniosków o wytrzymałości Wildera na podstawie tego, że przewalczył dwanaście rund ze Stivernem. Bermane nigdy nie był przesadnie ruchliwy, a podczas walki z Wilderem poruszał się z szybkością następujacego lodowca i naprawdę nie trzeba było tytanowej kondycji, żeby przebujać się z nim pełen dystans.