ERIC MOLINA: NAJLEPIEJ WALKA Z JOSHUĄ, JEŚLI NIE, TO MOŻE SZPILKA
Niewątpliwie Eric Molina (25-3, 19 KO) zwycięstwem nad Tomkiem Adamkiem otworzył sobie wiele furtek. On sam chciałby raz jeszcze powrócić do Polski, lecz myśli przede wszystkim o podboju Wielkiej Brytanii, gdzie opcji jest jeszcze więcej.
- Byłem trochę podirytowany jego dobrą pracą nóg i balansem ciała, mieliśmy jednak obrany dobry plan taktyczny i trzymałem się go. Bardzo dużo biłem po dole, ponieważ Adamek najczęściej w trzech ostatnich rundach podkręcał tempo. Wiedziałem, że te wszystkie uderzenia na korpus przyniosą efekt. To największe zwycięstwo w mojej karierze, lecz z całą pewnością mogę boksować jeszcze lepiej. Mając aż siedmiotygodniowy obóz i wiedząc o Adamku niemal wszystko, doskonale wiedziałem nad czym mam pracować. Nie chcę się tłumaczyć, jednak podczas przygotowań zraniłem prawą rękę i było nawet zagrożenie wycofania się z pojedynku. Pierwszy raz stało mi się to podczas sparingów z Arturem Szpilką, potem podczas tych przygotowań, więc tak naprawdę świat nie widział jeszcze mojej najlepszej wersji - przekonuje "Drummer Boy".
- W tym tygodniu udam się na konsultację lekarską i zrobię sobie z tydzień wolnego. Chciałbym wrócić w przeciągu od czterech do sześciu miesięcy. Najpóźniej do listopada chcę znów zameldować się w ringu. Nie wiem czy zauważyliście, ale ważę teraz dużo mniej i to jest optymalna waga, w której czuję się najlepiej - kontynuował pogromca "Górala".
- Idealnym rozwiązaniem byłaby dla mnie walka ze zwycięzcą sobotniej konfrontacji Anthony'ego Joshuy z Charlesem Martinem. Anglik to dobry zawodnik, lecz nie używa jeszcze wystarczająco głowy. Ani jeden ani drugi jak dotąd nie spotkali na swojej drodze zawodnika takiego jak ja, który mógłby ich zranić w każdym momencie, a przy tym sam potrafi przyjąć cios. Najlepszy scenariusz to wygrana Joshuy i spotkanie ze mną w pierwszej obronie pasa IBF - rozmarzył się pięściarz z Teksasu.
- Powiedziałem Polakom, że bardzo chętnie znów tam wrócę. Mówi się tam o mojej ewentualnej walce ze Szpilką. Jeśli więc nie pojawi się oferta z Anglii spotkania z Joshuą, prawdopodobnie wrócę do Polski. Ale mogę zmierzyć się z każdym. Wcześniej spekulowano, że lepszy z dwójki Pulew vs Chisora mógłby spotkać się z wygranym z mojej walki z Adamkiem, więc to kolejna opcja. Nie jestem chronionym "ciężkim" tak jak niektórzy. Wielu amerykańskich pięściarzy odrzuciło ofertę potyczki z Polakiem, ponieważ był on zbyt ryzykowną opcją - stwierdził Molina.
- Przez ponad trzy lata zabiegałem o rewanż z Chrisem Arreolą, jednak ciągle słyszałem tylko "Nie jesteśmy zainteresowani". Nie można porównywać mnie do tamtej walki, gdyż po czterech latach jestem już zupełnie innym zawodnikiem. Dziś skopałbym mu tyłek, ale szczerze mówiąc obecnie szukam już rywali wyżej notowanych niż on. To leszcz, który nie potrafi okazać szacunku innym. Moim celem pozostaje zdobycie tytułu mistrza świata wagi ciężkiej jako pierwszy bokser z meksykańskimi korzeniami. Nikt nie może mnie skreślać w żadnej walce - zakończył Molina.
Z Moliną może nie mieć wcale takiej łatwej przeprawy...
Adamek nie ma ciosu więc nie miał czym zagrozić Molinie ale czy Szpilka ma coś znaczącego w tej wadze.
Do tego Adamek miał perfekcyjną obronę. Pytanie czy taką obronę ma Artur.
Przypomnę że Szpilka ma bardzo wysoką średnią w zwiedzaniu desek...
"czy Szpilka ma coś znaczącego w tej wadze."
Dużą szybkość, niespotykaną w HW ruchliwość i dynamikę. Gdyby nie dał się trafić to wypunktowałby Molinę. Powinien brać taką walkę.