KRZYSZTOF GŁOWACKI: ADRENALINA ZROBIŁA SWOJE
Długo musieliśmy czekać na pierwszą obronę tytułu mistrza świata federacji WBO kategorii junior ciężkiej w wykonaniu Krzysztofa Głowackiego (25-0, 16 KO). Pięściarz z Wałcza spotka się ostatecznie ze Steve'em Cunninghamem (28-7-1, 13 KO) za blisko dwa tygodnie - konkretnie 16 kwietnia podczas gali w Barclays Center na Brooklynie. Popularny "Główka" wyjaśnił amerykańskim kibicom, skąd ta długa przerwa.
- W ostatnim tygodniu sparingów do walki z Huckiem nabawiłem się kontuzji lewego nadgarstka. Po prześwietleniu lekarze powiedzieli mi, że mam siedmiomilimetrową przerwę w kości, która się dodatkowo przemieściła. Walka w takim stanie była strasznym doświadczeniem. Z każdym wyprowadzonym ciosem czułem ból, na szczęście adrenalina zrobiła swoje - wspomina nasz jedyny aktualnie mistrz świata.
- Zależało mi na tym, by wrócić do gry dużo wcześniej, ale lekarze jasno dali mi do zrozumienia, że nie powinienem nic robić. Spędzałem czas na sali, trochę biegałem, ale w ogóle nie robiłem nic związanego z treningiem typowo bokserskim. Z drugiej strony dzięki temu wracam z niewyobrażalnym głodem boksu. Zrobiłem już około sto dziesięć rund sparingu i w ogóle nie odczuwałem bólu. Bycie mistrzem świata to wspaniałe uczucie i po walce z Cunninghamem chcę nadal to czuć - dodał Głowacki.
CUNNINGHAM: GŁOWACKI TO BESTIA, ALE POWINIEN MI PASOWAĆ >>>
Polak piastuje pas organizacji WBO od połowy sierpnia, kiedy po wielkiej ringowej wojnie udało się mu zastopować wieloletniego championa, Marco Hucka. Amerykanin w przeszłości dwukrotnie zasiadał na tronie w tym limicie, ale ostatnio próbował swych sił w wadze ciężkiej.