HUGHIE FURY GŁADKO WYPUNKTOWAŁ GUINNA
Chyba każdy spodziewał się właśnie takiego obrazu pojedynku i takiego zakończenia. Po jednostronnych dziesięciu rundach Hughie Fury (19-0, 10 KO) pewnie pokonał Dominicka Guinna (35-11-1, 24 KO).
Amerykanin swego czasu należał do ścisłej czołówki wagi ciężkiej. Po zwycięstwach i efektownych występach przeciwko takim zawodnikom jak Grant czy Dokiwari na antenie HBO wydawało się, że może być przyszłym mistrzem, ale od momentu pierwszej porażki z Barrettem wszystko się posypało. Było jeszcze kilka ciekawych zwycięstw, lecz wraz z upływem lat "The Southern Disaster" z pretendenta stał się co najwyżej solidnym journeymanem, który po prostu nie daje sobie zrobić większej krzywdy.
Pierwotnie rywalem Fury'ego miał być Nagy Aguilera, lecz wycofał się, a sprowadzony w zastępstwie na ostatni moment Guinn wniósł do ringu aż 115,5 kilograma. I niestety to odbiło się na jego formie. Słynący kiedyś z szybkości Dominick człapał za podwójną gardą, zaś były mistrz świata juniorów kontrolował go swoim lewym prostym, od czasu do czasu uderzając mocniej prawym. Tak oto w potyczce bez większych emocji po ostatnim gongu punktacja mogła być tylko jedna - 100:90 na korzyść Anglika, którego teraz czeka walka 30 kwietnia podczas gali w Londynie.
http://www.bokser.org/content/2015/12/27/204518/index.jsp
chyba ze walczyl przed eubankiem
jakoś nie zachwycam się tym młodym Furym, napewno Agilera mu się mu postawiał