BROOK CZEKA NA DUŻE WALKI, PROMOTOR WĄTPI, CZY WIELCY SIĘ ODWAŻĄ
Za kilka godzin Kell Brook (35-0, 24 KO) podejdzie do trzeciej, a zarazem obowiązkowej obrony pasa IBF wagi półśredniej, mierząc się na ringu w swoim Sheffield z Kevinem Bizierem (25-2, 17 KO). Potem jednak liczy na duże większe nazwiska i starcia za wielkie pieniądze oraz sławę.
- Na mnie przyszedł już ten czas. Po tej walce chcę już przebywać między linami wyłącznie z elitą, najlepszymi pięściarzami świata. Zasłużyłem sobie na to swoją postawą, bo ja już udowodniłem swoją wartość. Jako młody chłopak wzorowałem się na Rayu Robinsonie i zacząłem swoją przygodę ze sportem z myślą o tym, by mierzyć się z najlepszymi - powiedział Brook.
Na horyzoncie są takie nazwiska jak Bradley, Garcia, Pacquiao, Vargas czy Cotto. - Najpierw Kell musi zrobić swoje i odprawić obowiązkowego pretendenta. Szczerze mówiąc wątpię, by Danny Garcia odważył się przyjąć taką ofertę. Kibice może tego jeszcze nie widzą, ale inni trenerzy, promotorzy i menadżerowie, generalnie ludzie związani z boksem, wiedzą doskonale, jak dobrym i groźnym zawodnikiem jest Kell. Włodarze stacji HBO zapytali nas, czy bylibyśmy zainteresowani pojedynkiem z Miguelem Cotto 18 czerwca? Zgodziliśmy się, tylko pewnie jak Cotto i Freddie Roach obejrzą sobie go w akcji, powiedzą "Nie, dziękujemy". Może gdyby Brook był wielką gwiazdą medialną i generował ogromne pieniądze, ale oni dojdą raczej do wniosku, że mogą wybrać sobie znacznie łatwiejszą opcję. Nie chcielibyśmy zmieniać kategorii, lecz jeśli nie pojawią się wielkie wyzwania w półśredniej, być może awansujemy do junior średniej - stwierdził Eddie Hearn, promotor Brooka.