BROOK KIBICUJE KHANOWI, ALE ZAMIERZA GO ZNISZCZYĆ
Kell Brook (35-0, 24 KO) od dawna ma na pieńku z Amirem Khanem (31-3, 19 KO), ale mimo wszystko to swojemu rodakowi będzie kibicować w walce z Saulem Alvarezem (46-1-1, 32 KO).
- Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tej potyczce, sądziłem, że nie ma szans, aby pokonał "Canelo". Teraz jednak myślę, że może sobie poradzić. Jeśli będzie słuchać trenera i skorzysta ze wzoru na pokonanie "Canelo", który pozostawił Floyd Mayweather Jr, może dobrze wypaść. Nadal jednak uważam, że wygra "Canelo". To dumny Meksykanin, który znajdzie w końcu sposób, aby przygwoździć Khana - oznajmił.
Pięściarz z Sheffield, mistrz IBF w wadze półśredniej, cały czas ma nadzieję, że uda się w końcu doprowadzić do jego długo wyczekiwanej potyczki z Khanem.
- Nie chcę, aby Amir za bardzo ucierpiał, obaj jesteśmy Brytyjczykami, którzy boksują z dala od domu z tymi wszystkimi Amerykanami i Meksykanami. Chcę, aby Khan wygrał. Będzie fantastycznie, jak mu się uda. Nie chcę, żeby "Canelo" go rozbił, ale jeśli chodzi o nas dwóch, to chciałbym go po prostu zniszczyć. On w ogóle mnie nie szanuje - powiedział.
Do walki Canelo-Khan o pas WBC w wadze średniej dojdzie 7 maja w nowo powstałej hali T-Mobile Arena w Las Vegas. Brook wróci na ring już w najbliższą sobotę, kiedy zmierzy się w swoim rodzinnym mieście z Kevinem Bizierem (25-2, 17 KO).