MAŁE PIĘŚCI: DEBIUT NA RYNKU SZTUKI
Od boksu do sztuki współczesnej, czyli droga rewolucjonisty. ''Małe pięści'' wkraczają na salony, siejąc prawdziwe spustoszenie.
DEBIUT NA RYNKU SZTUKI
Dziewięcioletni Saloth Sar ogląda walkę przed Pałacem Królewskim w Phnom Penh. Doświadczony bokser z Wietnamu demoluje kambodżańskiego rikszarza. Mijają lata i Saloth Sar staje się Pol Potem, ale obraz pojedynku wciąż jest w nim żywy. - Rikszarz miał tylko gniew, za Wietnamczykiem stały tysiące godzin treningu. Ta historia jest dla nas przykładem. Jeżeli będziemy posiadać jedynie ducha walki, nie odniesiemy zwycięstwa. Potrzebujemy treningu i taktyki - mówi do swoich towarzyszy broni podczas słynnej odprawy przed Pierwszą Ofensywą Czerwonych Khmerów.
Cztery dekady później debiutuję na rynku sztuki, współtworząc performance ''I have nothing to do now'' podczas wystawy ''Nuda'' w krakowskim Składzie Długa. Obok nas plejada młodych wilków, m.in. Baran, Stokłosa i Zawada, których dzieła sprzedaje się w czasie międzynarodowych targów za setki tysięcy dolarów.
***
Moja siostra wciela się w postać starego maleńkiego Saloth Sara w areszcie domowym, przez dwie godziny powtarzając jego codzienną rutynę. Leżenie na materacu, palenie papierosów, słuchanie muzyki. Tym performerskim działaniom towarzyszy następujący opis:
''Stary, dobry Saloth Sar nie został skazany aż do lipca 1997 roku. Jego dawni kamraci z partii Czerwonych Khmerów zwócili się wtedy przeciwko niemu, zorganizowali pokazowy proces i skazali swojego przywódcę na dożywotni areszt domowy w małej chatce na obrzeżach Anlon Veng, jednego z ostatnich partyjnych bastionów.
- Czuję się nieco znudzony, ale przyzwyczaiłem się do tego - powiedział Saloth w wywiadzie, jakiego udzielił Nate'owi Thayerowi, korespondentowi Far Eastern Economic Review. Był to pierwszy wywiad z Salothem od prawie dwudziestu lat. - To już mój koniec. Koniec polityczny i koniec jako człowieka - dodał Sar.
Narzekał na inwazje moskitów i innych insektów, a także na to, iż zabrano mu jego książki. Stwierdził przy tym, że 'nie ma teraz niczego do roboty'.
Niczego - oprócz udekorowanego sztucznymi kwiatami łóżka, odtwarzacza CD i flagi Demokratycznej Kampuczy - nie było również w jego pokoju.
Moja plotka mówi, że podczas pobytu w areszcie domowym często słuchał 'Jesus m'aime' - piosenki, którą znał z czasów, gdy jako dziecko uczęszczał do francuskiej szkoły katolickiej w Phnom Penh''.
***
Wkrótce będziecie mogli zobaczyć nagranie wideo ''I have nothing to do now'' na osobnej stronie www. Ujrzycie wówczas m.in. chmarę ludzi, która obsiadła materac Pol Pota w czasie imprezy po zakończeniu wernisażu.
na szczęście udało mu się dożyć pięknej starości
chyba siostra szanownego autora jest tak samo niespelniona artystka i trzeba jej jakos pomoc bo nikt nie przyszedl na owe "przedstawienie-happenning" czyt jak to nazwac
pytanie tylko jaki sens jej publikowac tego typu gówna na stronie o boksie?
co to ma na celu i jaki zwiazek?
czyzby nie bylo wiecej chcetnych na publikowanie tych bzdur?
Pol Pot to rzeczywiscie wspaniala postac godna uwiecznienia..no ku..wa ale sobie bohaterow wynajduje dzisiejsza znudzona mlodziez
"Jeżeli będziemy posiadać jedynie ducha walki, nie odniesiemy zwycięstwa. Potrzebujemy treningu i taktyki - mówi do swoich towarzyszy broni podczas słynnej odprawy przed Pierwszą Ofensywą Czerwonych Khmerów"
- Co to ku... ma być? Zagrzewanie do boju lewackich bojówek? Jakiejś lewackiej Antify?
Bardzo podoba mi się entuzjazm JB. Nigdy dosyć rewolucji!!
Chyba za mało jednak poczytałeś o nim. Ze świecą szukać drugiego takiego zbrodniarza, wykształconego nota bene na Zachodzie. Jak sie nie chce czytać, to warto chociaż obejrzeć sobie świetny film pt. "Pola śmierci", żeby uświadomić sobie czym była Kampucza pod rządami Pol Pota.
tak na marginesie, wstawienie do artykułu wątku dotyczącego jakiejś zaobserowanej walki ulicznej wcale nie spowoduje, że zamieszczony wyżej tekst będzie miał związek z tematyką niniejszego portalu. ale skoro redakcja toleruje taką autopromocję, to tylko gratulować.
Drugi akapit
Dokładnie.
Wtrącenie na siłę, w dodatku całkowicie bez sensu. No, prawie całkowicie.
Biłuński użył www.bokser.org do realizacji własnych, partykularnych interesów. Zamieścił artykuł nie związany z boksem, aby promować swoją siostrę (Magdalenę?) Biłuńską. Do tego posłużył się ilustracją flagi Ludowej Republik Kampuczy, symbolu utożsamianego na równi z flagą Związku Radzieckiego, jak i Nazistowskich Niemiec.
Za coś takiego powinien pożegnać się z redakcją.