PACQUIAO JEDNAK NIE SKOŃCZY? 'DECYZJA PO WALCE'
Manny Pacquiao (57-6-2, 38 KO) zaczyna mieć wątpliwości, czy emerytura to dobry pomysł. W ostatnich tygodniach Filipińczyk wszem wobec głosił, że 9 kwietnia pożegna się z ringiem, ale teraz sam nie jest co do tego przekonany.
- Nie wiem. Trudno powiedzieć, czy będę jeszcze boksować. Nie mogę powiedzieć, że już nie wrócę. Decyzję podejmę po tym pojedynku. Wrócę na Filipiny i być może będę miał nową pracę, na której będę musiał się skupić - powiedział "Pacman", który ma duże szanse, aby 9 maja w ojczyźnie zostać wybranym na senatora.
Równo miesiąc wcześniej na ringu w Las Vegas 37-latek skrzyżuje rękawice z Timem Bradleyem (31-1-1, 13 KO). Pięściarze spotkają się już po raz trzeci. Pierwszą walkę w kontrowersyjnych okolicznościach wygrał Amerykanin, w drugiej górą był bokser z Azji.
glowe jak mayweather? hahaha tamten tępak nawet czytac nie potrafi, lepiej zeby nikt nie mial jego glowy
samqualis
Na hazard to Floyd wydawał, ale mimo że niepiśmienny to wcale nie jest głupi w interesach. Tego mu zarzucić nie można. Obaj mają kasy jak lodu, nie martwią się o nią. Manny żadnych "kontrowersyjnych" wypowiedzi nie miał, tylko prawdziwe, jedna firma walnęła focha, paru celebrytów dostało zapalenia dupy i co z tego. Ludzie na Filipinach go i tak kochają i politycznie pewnie osiągnie to co zechce.
Bokserzy po prostu nie potrafią się rozstać z tym sportem. Tak jest niemal w każdym przypadku. Niby postanawiają odejść, ale zewsząd padają propozycje, są kuszeni, no i wiecie jak to jest.