PAC-BRADLEY 3. ROACH: TIM NIGDY NIE BĘDZIE MAYWEATHEREM
Niespełna miesiąc dzieli nas od pożegnalnej walki jednego z najbardziej utytułowanych pięściarzy w historii. 9 kwietnia na gali HBO PPV w Las Vegas Manny Pacquiao (57-6-2, 38 KO) po raz trzeci zaboksuje z Timothym Bradleyem (33-1-1, 13 KO). - On nie jest Mayweatherem. To taka różnica jak między dniem a nocą - twierdzi trener Filipińczyka Freddie Roach.
W czerwcu 2012 roku roku Pacquiao i Bradley spotkali się w ringu po raz pierwszy. Manny zdominował walkę i wydawało się, że wygrał ją komfortowo, ale nieoczekiwanie dwaj sędziowie wskazali na Amerykanina, a kibice stali się świadkami jednej z najgorszych decyzji w historii boksu.
Dwa lata później doszło do rewanżu, w którym znów lepszy był "Pacman". Za drugim razem obyło się bez kontrowersji i tytuł mistrza świata WBO wagi półśredniej wrócił w ręce Filipińczyka. Pacquiao stracił pas przed rokiem w pojedynku z Floydem Mayweatherem (49-0, 26 KO).
- Bradley nigdy nie będzie Mayweatherem. Nie ma porównania, to jak dzień i noc - mówi Roach w rozmowie z "Los Angeles Times". - Nie zobaczymy w ringu nowego Bradleya, Teddy Atlas go nie rozwinął. Ostatni rywal Tima (Brandon Rios - red.) był do niczego. Wyszedł do ringu gruby, bez formy. Bradley nie był w tamtej walce lepszy niż we wcześniejszych. Bokser może chcieć się rozwijać, ale kiedy oberwie, zawsze wraca do starych nawyków.
Nie mniej jednak nie bycie Floydem to i wada i zaleta
bo Bradley to gość co idzie do przodu i się naprawdę leje
co dla Paca mocno past prime może się okazać zgubne, bo tim
nadal umie przyjąć i oddać.