SFRUSTROWANY BROOK WYŻYJE SIĘ NA RYWALU?
Sfrustrowany Kell Brook (35-0, 24 KO) zapowiada, że całą swoją złość skupi na Kevinie Bizierze (25-2, 17 KO) i na nim się wyładuje. Do spotkania między tymi zawodnikami dojdzie w następną sobotę na ringu w Sheffield.
Anglik zaraz po zdobyciu tytułu mistrza świata wagi półśredniej federacji IBF został dźgnięty nożem i w sumie był o mały włos od śmierci. Wrócił szczęśliwie, szybko dwukrotnie odprawił pretendentów i znów musiał zrobić dłuższą przerwę, tym razem na skutek kontuzji.
- Mój rywal nabył prawa oficjalnego challengera do tytułu, ciężko na to zapracował i zasłużył sobie na ten pojedynek. Ale nikt nie odbierze mi tego tytułu - zapewnia pogromca Krzysztofa Bieniasa (TKO 6) oraz Rafała Jackiewicza (TKO 6).
- Czekam na wielkie walki, jednak najpierw muszę odprawić Biziera i w dodatku zrobić to w efektowny sposób. Miałem spotkać się z Diego Chavesem, lecz przytrafiła mi się kolejna kontuzja. Przerwa spowodowała zaś, że zamiast dobrowolnej obrony z kimś znanym, muszę toczyć kolejną obowiązkową obronę. Tak samo było zresztą, kiedy zostałem ugodzony nożem. Wróciłem i musiałem bić się z Jo Jo Danem. Moją frustrację skupię więc na przeciwniku. Chcę unifikować pozostałe tytuły i walk na stadionie przy sporej publice. Nie interesują mnie nudne walki, w wadze półśredniej są wielkie nazwiska. Muszę więc teraz dać pokaz wielkiego boksu, a potem czeka mnie unifikacja - zapowiada Brook.
Myślę, że Kell Brook składa obu.
Na razie chyba najlepszym wydarzeniem w tej wadze wydaje się, Thurman - Porter, ale później chętnie zobaczyłbym zwycięzcę z Brookiem.Oczywiście myślę/mam nadzieję, że będzie to Thurman.
Choć chyba trochę wątpliwe, żeby obaj spotkali się szybko (w przypadku zwycięstw) - Garcia, Vargas wydają się łatwiejszymi, łakomymi kąskami.
Tylko że ci pewnie nie będą chętni na konfrontację z tą prawdziwą czołówką.
Jest jeszcze oczywiście Bradley, ale Bradley to... Bradley.