TRENERSKI DUET - HISTORII CZĘŚĆ 3
Z okazji jubileuszu 90-lecia Kujawsko-Pomorskiego OZB, prezentujemy kolejną - trzecią część - cyklu historycznych wspomnień o zawodnikach i ich trenerach tworzących historię ringowych zmagań w aktywnym sportowym regionie ubiegłego wieku. Dzisiejszy artykuł prezentuje kolejne sylwetki walecznych - mowa będzie o Jerzym Planutisie i Janie Zaskwarze.
Tworzyli duet trenerów
W tym roku minie 90 lat istnienia boksu w regionie Pomorza i Kujaw. Regionie, w którym przez te dziewięć dekad wiele się działo. Regionie, który zapisał się złotymi zgłoskami na mapie naszego kraju. Przecież to w latach powojennych (1945-58) zamieszkiwał w Bydgoszczy twórca największych sukcesów w rodzimym boksie, jeden z najwybitniejszych postaci w polskim sporcie, sam trener Feliks Stamm. Legendarny szkoleniowiec stał w narożniku podczas pamiętnych igrzysk olimpijskich, gdzie w rzymskim Palazzeto dello Sport (1960 rok) srebrny medal wywalczył pięściarz bydgoskiej Astorii Jerzy Adamski, brązowy zaś pełniący wówczas zasadniczą służbę wojskową w Zawiszy Brunon Bendig. Ale to nie wszystko.
Rok wcześniej w Lucernie (1959 r.) Jerzy Adamski stanął na najwyższym stopniu podium mistrzostw Europy, a z tej samej imprezy inny bydgoszczanin, zawodnik Zawiszy Zygmunt Zawadzki powrócił z brązowym medalem. Natomiast grudziądzanin Leszek Leiss dwukrotnie pokonał wicemistrza olimpijskiego z Rzymu, czterokrotnego mistrza Europy Zbigniewa Pietrzykowskiego. Wreszcie inowrocławianin Jan Walczak o reprezentacyjny dres stawiał czoła mistrzom olimpijskim Kazimierzowi Paździorowi i Józefowi Grudniowi.
Pomorze i Kujawy jest regionem, w którego pochodzą najlepsi, polscy bokserscy sędziowie ze Zdzisławem Bańkowskim, olimpijczykami: Ryszardem Redo i Romanem Szramkowskim na czele. To region, gdzie trenerskie szlify na wyższy poziom podnosili: Edward Rinke i Henryk Czajkowski. Są to postacie, Wielkie pięściarskie osobowości, których wśród żyjących, niestety już nie ma...
Zaczęło się w Grudziądzu
Na Pomorzu i Kujawach działalność pięściarska zaczęła się w Grudziądzu w 1926 roku. W tym mieście znane, w ówczesnych latach, z Centrum Wyszkolenia Kawalerii Konnej (jednym z instruktorów jazdy konnej był Feliks Stamm) powstała pierwsza siedziba Pomorskiego Związku Bokserskiego. Inicjatorami powołania byli: Henryk Sadłowski i Franciszek Koprowski. Utworzono zarząd, który pracował w składzie: prezes – Kazimierz Andrut, wiceprezes – Marian Winiecki, przewodniczący wydziałów (sportowy) – Paweł Bączyński, sędziowski i kapitan sportowy – Henryk Sadłowski, członkowie zarządu – Henryk Czerniak, Jan Hajec, Franciszek Koprowski, Ładyga i Licek.
Bój ze Szwedami
Wracając do teraźniejszości i zbliżających się obchodów 90-lecia K-P OZB. W ramach jubileuszu 15 października na ringu Startu w Grudziądzu odbędzie się mecz pomiędzy młodzieżowymi drużynami reprezentacji województw kujawsko-pomorskiego z ekipą szwedzkiego Jonkoping, prowadzoną przez byłego pięściarza pochodzącego właśnie z Grudziądza Henryka Szymkowiaka. - Po zakończeniu spotkania planujemy uroczystości, gdzie wręczymy działaczom i szkoleniowcom wyróżnienia, medale i upominki – podkreśla Kazimierz Kiczyński, prezes Startu Grudziądz, jeden z organizatorów jubileuszu. I dodaje: Ponadto, książka pod tytułem „Twarze Pomorsko-Kujawskiego Boksu” jest jedną z promocji naszego jubileuszu.
Przypomnijmy, że promocja publikacji już trwa (za pośrednictwem lokalnych mediów i portali internetowych: bokser.org i polski.boks.pl). - W kwietniu zaplanowaliśmy wydanie naszej monografii – zachęca Czytelników Kazimierz Kosiński, jeden z autorów. W książce zawarte są biografie ludzi związanych z pomorsko - kujawskim pięściarstwem. Uroczystość wydania publikacji odbędzie się 15 kwietnia (piątek – godz. 17.00) w restauracji Olimpijskiej pod trybuną „B” na stadionie Zawiszy, przy ul. Gdańskiej 163.
Łyk historii boksu
W poprzednim cyklu (w 2 części >>>) zaprezentowaliśmy sylwetki sędziego EABA Kazimierza Kosińskiego i brązowego medalisty IO z Melbourne Henryka Niedźwiedzkiego. W tym tygodniu uwagę poświęcimy bydgoszczanom: złotemu medaliście mistrzostw Polski seniorów Jerzemu Planutisowi i jednemu z najlepszych pięściarzy regionu wagi piórkowej Janowi Zaskwarze.
Bolesne ciosy na wątrobę
Jerzy Planutis, dziś 84-letni Pan, emerytowany kolejarz (pracował w ZNTK) największy sukces odniósł w 1955 roku. Wywalczył pierwszy, w powojennych czasach dla Bydgoszczy, złoty medal mistrzostw Polski seniorów. W finale pokonał Edmunda Dampca (CWKS Warszawa). - W tym czasie miałem niewiele, zaledwie dwadzieścia stoczonych pojedynków - podkreśla.
Czasy, kiedy w ringu występował Jerzy Planutis były świetne dla polskiego boksu. W 1953 roku zespół prowadzony przez legendarny duet trenerski: Feliks Stamm i Paweł Szydło zdobywał najwyższe laury. Wystarczy przypomnieć wspaniałe mistrzostwa Europy w Warszawie. Pięć złotych medali: Henryka Kukiera, Zenona Stefaniuka, Józefa Kruży, Leszka Drogosza, Zygmunta Chychły, dwa srebra: Tadeusza Grzelaka, Bogdana Węgrzyniaka, dwa brązowe: Aleksego Antkiewicza, Zbigniewa Pietrzykowskiego są tego przykładem.
Z tym ostatnim pięściarzem (4-razy był mistrzem Europy) o miejsce w kadrze narodowej rywalizował Jerzy Planutis. - Pietrzykowski miał niesłychane silny cios, boksował z odwrotnej pozycji, a w półfinale mistrzostw Polski w 1957 roku trafił mnie na wątrobę i zszedłem pokonany z ringu – wspomina pojedynek ze Zbigniewem Pietrzykowskim bydgoski pięściarz wagi średniej.
Dodajmy, że Zbigniew Pietrzykowski był jeszcze trzykrotnym medalistą olimpijskim (srebro, 2-razy brąz), a w historii polskiego boksu - obok Jerzego Kuleja i Leszka Drogosza – zapisał się do najwybitniejszych postaci.
Inne spojrzenie
Kolejnym rozdziałem w karierze Planutisa były walki ze Zbigniewem Piórkowskim. - Walczyłem z nim dwa razy. Wygrałem i zremisowałem – stwierdził. I dodał: Był to pięściarz o silnej posturze, posiadał nokautujący cios i od pierwszego gongu parł do przodu.
W ligowym meczu z Gwardią Łódź zawodnik Brdy pokonał Piórkowskiego, a na ringu przeciwnika wywalczył remis.
- Dziś na boks patrzę zupełnie inaczej i chyba teraz bym nie spróbował sił na ringu. Teraźniejszy boks już nie jest szermierką na pięści, ale stał się bijatyką. Popatrzymy choćby na zawodowe walki – komentuje obecne wydarzenia.
Posłuchał rady Stamma
Nasz bohater trafił do pięściarstwa zupełnie przypadkowo. - Mieszkałem w Złotowie. Pierwotnie nie byłem zainteresowany tym sportem, ale po założeniu rękawic i wygraniu sparingu przez nokaut ta dyscyplina sportu mnie mocno pociągnęła – mówi o latach swojej młodości Jerzy Planutis.
Następnie zwyciężał (wszystko przed czasem) w barwach A-klasowej Sparty Złotów, aż wreszcie w 1953 roku powołany został na obóz kadry PZB do Zakopanego. - Tu po raz pierwszy miałem przyjemność poznać trenera Stamma – wyznaje.
Podczas zgrupowania Stamm namówił Jerzego Planutisa do przejścia w szranki bydgoskiego Kolejarza (później Brdy). Legendarny trener przecież zaraz w powojennych latach mieszkał w grodzie nad Brdą i doskonale znał się z innym znakomitym szkoleniowcem Edwardem Rinke. - Tam z takim nauczycielem dużo osiągniesz – powiedział przekonująco Feliks Stamm.
Młody Planutis posłuchał rady Stamma i dzięki ogromnej operatywności działacza Jana Zakrzewskiego bydgoscy kolejarze zaczęli budować niezły skład. W barwach tego klubu występowali reprezentanci Polski: Jerzy Adamski i Jan Walczak.
Lepsi od Zawiszy
Jerzy Planutis przez wiele lat był również szkoleniowcem. Po zakończeniu ringowej kariery pracował w Brdzie, następnie w Astorii. - Rywalizowaliśmy o wejście do II ligi. Finansowo wspierał nas właściciel piekarni Edward Bigoński. Jednak, aby ubiegać się o drugą ligę te środki były niewystarczające – zaznacza.
W latach 1979-83 ponownie trafił do Brdy. Kolejarze wtenczas walczyli w lidze międzywojewódzkiej, a największym sukcesem tego klubu były zwycięstwa i remis z rezerwami Zawiszy 14:6, 12:8, 10:10. W drużynie rezerw Zawiszy występowali czołowi drugoligowi pięściarze: Stanisław Barański, Adam Ratke, Leszek Lewandowski, Bogdan Susik. - Nikt nie myślał, że będziemy dla nich równorzędnym partnerem – podkreślił z dumą Jerzy Planutis. W 1983 roku zakończył przygodę z boksem i przeszedł na emeryturę.
Jerzy Planutis, lat: 84, wychowanek Sparty Złotów. Stoczył 204 walki (14 porażek). Trener klasy I: 1963 r. - Brda, 1968-78 r. - Astoria, 1978-83 r. - Brda. Prywatnie: żonaty-żona Teresa, synowie: Krzysztof (biznesmen) i Grzegorz (dr n. medycznych, neurochirurg).
Moim zdaniem
Wskazówki dla młodszych
Jerzy Planutis w barwach Brdy (lata 1978-82) był moim trenerem i uważam go za jednego z najlepszych fachowców drugiej połowy dwudziestego wieku. Kiedy sekundował w narożniku nie mówił za wiele. Zawsze były to konkretne, cenne, precyzyjne uwagi, a co najważniejsze, że trafne. Kierował się rozsądkiem nie tylko w treningowej sali, ale także i w życiu codziennym. Te cechy są drogowskazem i wskaźnikiem dla młodszej generacji nauczycieli boksu - Sławomir Ciara
Miał ciekawe propozycje
Jan Zaskwara, pięściarz przełomu lat 40. i 50. Karierę w ringu rozpoczął od 16 roku życia. - Kiedy byłem na Festiwalu Młodzieży w Warszawie, gdzie odbył się mecz pomiędzy miejscową drużyną, a reprezentacją Pomorza tak mi się spodobały walki, że od razu połknąłem bokserskiego bakcyla – powiedział.
Nie minęło długo i młody Jan zaczął treningi w sali bydgoskiej Gwardii. W barwach tego klubu stoczył 25 walk. Kolejnym etapem była Gwardia Bielsko-Biała. Zdobył tam – dwukrotnie - zespołowe mistrzostwo Śląska, a także awans do II ligi. Jego koronnymi wagami były: kogucia i piórkowa. - Miałem wiele ciekawych propozycji do innych klubów, powróciłem jednak do Bydgoszczy – zwierzył się. Zasilił II-ligową Brdę. A ogółem stoczył ponad 150 pojedynków, z których 25 przegrał i 4 zremisował. - Byłem jednym z czołowych pięściarzy Pomorza i Kujaw – kiedyś pochwalił się na spotkaniu Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu (był jednym z założycieli).
Równie dobrze Jan Zaskwara radził sobie w roli szkoleniowca. Najpierw w 1956 roku pod kierunkiem Witolda Majchrzyckiego ukończył kurs instruktorów boksu i zajął się treningami, w miejscowej Brdzie, młodego narybku. Następnie w Jerzym Planutisem prowadzili zajęcia z seniorską drużyną KKS Brda.
W latach 1968-70 ukończył Studium Trenerskie i podjął pracę u rywala zza miedzy - w Astorii. Zajmował się szkoleniem juniorów. Wychował wielu reprezentantów okręgu, medalistów mistrzostw Polski, którzy brali udział w prestiżowych rozgrywkach o Puchar GKKFiT (później GKKFiS). - Byliśmy jednym z najlepszych zespołów Polski. Był okres, że nie schodziliśmy z podium – podsumowuje Jan Zaskwara. Obecnie na emeryturze i cieszy się zdrowiem. - Bo ono jest najważniejsze – kończy.
Już za tydzień...
W następnym, czwartym odcinku poznamy biografię reprezentantów Polski, czołowych pięściarzy Pomorza z lat 50. ub. stulecia Tadeusza Maciukiewicza i Aleksego Ordańskiego.
Od red. Sławomir Ciara - od ponad 40 lat zajmuje się boksem. Absolwent AWF Wrocław wydziału trenerskiego (specj. boks) i nauczycielskiego. W przeszłości był pięściarzem (stoczył 106 walk), szkoleniowcem, a od 25 lat dziennikarzem (współpraca z Expressem Bydgoskim i Polskim Radiem Pomorza i Kujaw). Komentował w TVP Sport i TVP Warszawa mecze i gale bokserskie. Obecnie rzecznik prasowy i członek zarządu Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu. Prowadzi również autorskiego bloga: boksblogsc.wordpress.com