PAS WBA INTERIM NIE BĘDZIE STAWKĄ WALKI ORTIZ-THOMPSON
Federacja World Boxing Association wyjaśniła, że jej pas tymczasowy w wadze ciężkiej, który dzierży Luis Ortiz (24-0, 21 KO), nie będzie stawką potyczki Kubańczyka z Tonym Thompsonem (40-6, 27 KO).
Powody są trzy. Po pierwsze, 44-letni Thompson przegrał trzy z ostatnich pięciu walk. Po drugie, nie znajduje się w czołowej piętnastce rankingu WBA. I w końcu po trzecie, promującej Ortiza grupie Golden Boy Promotions zalecono rozpoczęcie negocjacji w sprawie walki z Aleksandrem Ustinowem, która ma stanowić część turnieju WBA w królewskiej kategorii. Thompson nie jest jego częścią.
Ortiz zmierzy się z Thompsonem 5 marca w Waszyngtonie. Data walki z Ustinowem nie została jeszcze ustalona, wiadomo w każdym razie, że zwycięzca tej konfrontacji będzie musiał boksować z triumfatorem rewanżu Fury-Kliczko.
Co z tego że go nie ma w rankingach i co z tego że przegrywał w ostatnich walkach. Skoro nie ma lepszych kandydatów i się na takiego decydują muszą podejść do tematu poważnie. Narobili mistrzów w chorych ilościach i teraz nie mają nawet dla nich godnych rywali?
Bo rozumiem że rozchodzi się o to że Thompson jest na ten pas za słaby... No kurde ok ale jak by go wygrał? xD
Całkowity bezsens!! Tony powinien mieć zagwarantowane zajęcie miejsca Ortiza w razie wygranej i tyle. Skoro dają mu walkę i się na nią godzą to normalne jest że pięściarz jaki by nie był ma szansę na przejęcie pozycji przeciwnika. Kogo w takim momencie obchodzi że nie ma go w 15 czy coś tam. Kolejna sytuacja pokazująca debilizm boksu zawodowego...
Jeśli już ktoś chciałby to tłumaczyć to chyba przez analogię do meczów towarzyskich w piłce kopanej, które formalnie nic nie znaczą. No ale w tym momencie zanika sens boksu zawodowego, którego głównym założeniem jest fakt, że pokonując posiadacza pasa, automatycznie mu się ten pas odbiera. Do niedawna przynajmniej :D
Choćby dla samej formalności i sprawiedliwości.
Niespodzianka większa, niż Fury - Kliczko
Umiesz to jakoś uargumentować, czy tylko tak palnąłeś, licząc na łut szczęścia?
Powiedz mi w czym Ty upatrujesz szanse Thompsona i skąd opinia, że to może być ciężka walka dla Ortiza?
Jedyne problemy, jakie Ortiz może mieć, to ze znokautowaniem renomowanego, jak by nie patrzeć, rywala.
Tony Thompson to ringowy cwaniak. Takie poniekąd Bernard Hopkins w wadze ciężkiej. Elastyczny, niewygodny, dobry w defensywie, potrafiący zawalczyć bezpiecznie dla siebie.
Ale tu przyjdzie mu się zmierzyć z prawdziwym killerem. Gościem, który jest wielki, silny, niezmiernie twardy. W dodatku świetnie wyszkolony technicznie, potężnie bijący z obu rąk.
Nie wiem jak Thompson miałby to wygrać. Nie wiem czym miałby zagrozić Kubańczykowi. Jedyna chyba recepta, to przygotować sobie kilka akcji kontrujących i liczyć na cud, że jedna z tych akcji się uda. Ale Ortiz to facet, który potrafi przyjąć. Żeby go znokautować jednym ciosem, trzeba uderzyć potężnie i błyskawicznie. Thompson nie bije ani potężnie, ani błyskawicznie (choć potrafi szybko). Więc nawet jeśli trafi gdzieś tam z Kontry Ortiza, to trudno liczyć na jakiś duży efekt.
Tony Thompson jest (wg mnie) bez żadnych szans z Ortizem. Nie ma żadnego argumentu. To pięściarz szybki, elastyczny, bardzo doświadczony, potrafiący przyjąć. Ale z tego powodu Kubańczyk może mieć problem co najwyżej ze znokautowaniem go, albo szybkim znokautowaniem. Ortiz to pięściarz prawdopodobnie najtrudniejszy, z jakim przyszło się zmierzyć Amerykaninowi. Prawdopodobnie o tym wie, prawdopodobnie przyjął tę walkę dla kasy (mało jest chętnych do konfrontacji z Ortizem), być może spróbuje coś w ringu powalczyć, ale szybko zda sobie sprawę, że z tym oto rywalem jest kompletnie bez szans. Ciosy potężnie bijącego Kubańczyka będą robić wrażenie nawet przez gardę.
Tak, sugeruję się głównie walką Ortiza z Jenningsem, bo nie ma najmniejszego sensu sugerować się wcześniejszymi walkami Ortiza, a raczej egzekucjami. Tony'ego Thompsona znam bardzo dobrze, widziałem większość jego walk. Wątpię, czy on wierzy w zwycięstwo, jest na tyle doświadczony i obeznany, że wie co w trawie piszczy.
Jedyna szansa Thompsona to jakiś niesamowity łut szczęścia, cud.
Ale jeśli mamy tu zacząć o cudach rozprawiać, to lepiej w ogóle się nie ozywać...