MICHAŁ LEŚNIAK: NAJLEPSZY BYŁBY CHYBA REMIS
- Starałem się wyprzedzać prostymi jego sierpy, ale niestety dzisiaj to nie był szczupak, tylko k...a jakiś leszcz - mówił samokrytycznie Michał "Szczupak" Leśniak (3-1, 1 KO), który po ciekawych sześciu rundach przegrał wczoraj wieczorem nieznacznie na punkty z Damianem Wrzesińskim (9-0-1, 4 KO).
- Chciałem go kontrować, wciągać na prawą rękę. To była dla mnie naprawdę bardzo trudna potyczka, ale przy okazji dobry pokaz boksu i moim zdaniem to była najlepsza walka tego wieczoru. Postawcie Damiana i mnie obok siebie, a zobaczycie, że wyglądamy jak dwa rozbite kotlety. Nie jestem jednak do końca usatysfakcjonowany. Powiem szczerze, byłem pewien, że więcej trafiam. Wydawało mi się, że wygrywam walkę, więcej trafiałem czystymi ciosami po przepuszczeniach oraz skutecznych blokach, po których od razu oddawałem cios za cios. Nie była to na pewno łatwa do sędziowania potyczka, lecz mimo wszystko zdawało mi się, że robiłem odrobinę więcej i lepiej. Dobrze chociaż, że kibice obejrzeli dobry spektakl, bo cały czas między linami toczyła się bokserska wojna. Najlepszy byłby więc chyba remis - analizował wczorajszy bój pięściarz z Wałbrzycha.
- Nie robię żadnych wakacji ani przerwy. Zawsze zapieprzam i jeżdżę albo do trenera Wilczewskiego, albo Sadłonia bądź Cieślińskiego, w zależności od tego, gdzie mi bardziej pasuje godzinowo. We wtorek, może w środę, z pewnością zamelduję się już na sali - dodał Leśniak.
Ewidentna przegrana.
Wrzesinski był lepszy w kazdym elemencie.