CRAWFORD ZASTOPOWAŁ LUNDY'EGO
Terence Crawford (28-0, 20 KO) pokonał przed czasem niewygodnego Henry'ego Lundy'ego (26-6-1, 13 KO), broniąc tym samym po raz drugi tytuł mistrza świata wagi junior półśredniej według organizacji WBO.
Champion od początku zaskoczył odwrotną pozycją. Prawy jab dochodził celu, ale zmotywowany challenger wziął się na sposób. Atakował prawym sierpem, którym nie sięgał głowy, za to momentalnie poprawiał lewym i aż trzykrotnie złapał w ten sposób faworyzowanego rodaka. W drugiej rundzie Terence nadal kąsał szybkim prawym, tylko skorygował błędy w swojej obronie i już nie dawał się tak zaskakiwać jak jeszcze chwilę wcześniej. Niewielka, ale jednak widoczna przewaga w szybkości oraz nieznacznie lepsze warunki fizyczne sprawiały, że również w trzecim starciu Crawford przeważał, choć o żadnej dominacji nie mogło być mowy.
PROWODNIKOW, A POTEM POSTOŁ DLA CRAWFORDA?
Mijały kolejne minuty. Lundy prezentował się naprawdę dobrze, lecz wciąż pozostawał o pół kroku za mistrzem. Początek końca nastąpił w połowie piątej rundy. Crawford po kilku przestrzelonych lewych krzyżowych obniżył trochę celownik, uderzył po skosie w dół, łapiąc w uniku przeciwnika ciosem na skroń. Pod Lundym ugięły się nogi, ale nie padł. Champion wyczuł okazję, doskoczył do zranionej ofiary i za moment krótkim lewym sierpem przewrócił oponenta. Po liczeniu do ośmiu poszedł za ciosem, trafił jeszcze kilka razy przy linach, zmuszając arbitra Steve'a Willisa do zastopowania potyczki.
Nowa lepsza wersja FMJ
*
*
*
Daj spokój kolego i nie rozpędzaj się. Crawford to kawał zawodnika, ale to nie jest styl FMJ. On z Gamboą, Dulorme i teraz Lundym przyjął na czysto w pierwszych rundach tyle co FMJ przez 10 walk. Crawford to bardziej stylowy Whitaker, który był dużo bardziej ofensywnym, ale przez to więcej trafianym zawodnikiem niż Mayweather. Walka dobra, ale bez podniety, bo Lundy to twardy, bo twardy, ale tylko gatekeeper. Poziom prezentowany przez Crawforda to dla niego a step too far.