CHISORA: WHYTE ZROBIŁ SIĘ MIĘKKI. CHCĘ SIĘ BIĆ Z WILDEREM
Dereck Chisora (25-5, 17 KO) twierdzi, że po starym "Łajdaku", jak do niedawna powszechnie nazywano Dilliana Whyte'a (16-1, 13 KO), nie ma już śladu. - Zrobił się miękki. Znam go od dziecka, sparowałem z nim, kiedy uprawiał kick-boxing. Był wtedy nieustępliwy, ale teraz jest miękki - mówi.
Brytyjczycy w ostatnich tygodniach nie szczędzili sobie uprzejmości i wydawało się, że wszystko wyjaśnią sobie w ringu. Chisora wybrał jednak inną drogę - walkę o mistrzostwo Europy z Kubratem Pulewem (22-1, 12 KO). Na tę z Whyte'em wciąż jest jednak otwarty.
- Będziemy walczyć. Chciałbym, abyśmy to zrobili w starym stylu. Moglibyśmy się zmierzyć w dzielnicy Bethnal Green, bo jest tam bardzo kameralnie, jest mały ring, po prostu pięknie. Zrobilibyśmy bilety po 400 funtów, wszyscy byliby przy samym ringu. To byłaby wybuchowa potyczka. Dam mu zarobić - powiedział.
To nie Whyte jest jednak głównym celem "Del Boya". Ten stanowi mistrza świata WBC Deontay Wilder (36-0, 35 KO).
- Chciałbym tej walki, ale muszę najpierw zdobyć pozycję obowiązkowego pretendenta. Wilder to duże nazwisko, nokautuje niemal wszystkich rywali. To z nim chcę się bić - oznajmił.
Próbuje zaistnieć.
Dla niego najlepszą opcją jest szpilka.
Pulev o tyle jest sensownym wyborem że nie ma nokautującego uderzenia. Nie zmienia to faktu że powinien sobie z Dereckiem poradzić i co najmniej rozbić go swoim kapitalnym lewym.
Zobaczymy.
Co do pomysłu walki z Whytem to było by fajnie gdyby do owej walki doszło ale coś czuję że Dereck dostałby w niej łomot i sam na razie obawia się spadku wartości po takim wydarzeniu. O Wilderze nie ma co nawet wspominać...