SANCHEZ I AFOLABI CHWALĄ GASIJEWA, TEN ZAŚ CZEKA NA SWOJĄ SZANSĘ
Abel Sanchez coraz mocniej promuje swojego nowego pupilka, młodziutkiego, a już uważanego za wschodzącą gwiazdę kategorii junior ciężkiej Murata Gasijewa (22-0, 16 KO).
Plan był ambitny, czyli atak na Victora Emilio Ramireza (22-2-1, 17 KO), lecz najpierw nokaut w eliminatorze do tronu IBF został uznany za walkę nieodbytą, bo ostatni cios został zadany tuż po gongu, a potem Argentyńczyk dogadał się z Denisem Lebiediewem (28-2, 21 KO) na unifikację dwóch pasów 30 kwietnia. Gasijew czeka więc na rozstrzygnięcie tej sytuacji i jeszcze w tym roku ma zamiar zaatakować zunifikowanego championa.
- Ten chłopak miał tylko dwadzieścia pięć walk amatorskich, bez międzynarodowego doświadczenia, a gdy do mnie trafił, był zaledwie 20-latkiem. Pokazał mi jednak twardy charakter, a to w mojej opinii jest fundamentem do bycia kimś wielkim. Mieliśmy nadzieję na spotkanie z Ramirezem w kwietniu, lecz ten zmierzy się z Lebiediewem o dwa pasy. Czekamy więc na zwycięzcę tej walki na jesień - chwali swojego podopiecznego znany szkoleniowiec.
- To prawdopodobnie najmocniej bijący pięściarz z jakim kiedykolwiek sparowałem - wtóruje mu nieoczekiwanie znany z twardej szczęki Ola Afolabi. - Cóż, mogę mieć z nim ten sam kłopot, jaki mam z Gołowkinem. Jak tak dalej pójdzie, to nikt nie będzie chciał z nim walczyć - dodał Sanchez.