PACQUIAO NIE WYKLUCZA KOLEJNEJ WALKI
Nigdy nie mów nigdy. Manny Pacquiao (57-6-2, 38 KO) zakończy 9 kwietnia karierę, ale jednocześnie nie wyklucza, że da się jeszcze kiedyś namówić na kolejny występ w ringu.
W pożegnalnym pojedynku "Pacman" skrzyżuje rękawice z Timothym Bradleyem (33-1-1, 13 KO). Potem zamierza się całkowicie skupić na karierze politycznej i majowych wyborach do filipińskiego senatu, niemniej ani jego promotor, ani trener nie wierzą, że 37-latek rzeczywiście na dobre rozstanie się z ringiem.
- Nie obchodzi mnie to, co mówią inni. Ja mówię, że po walce z Bradleyem przejdę na emeryturę - przekonuje jeden z najlepszych bokserów XXI wieku.
Po chwili sam jednak dodaje, że być może zatęskni za pięściarstwem. - Jak odchodzisz, to zawsze możesz wrócić, prawda? - stwierdził.
W to, że Filipińczyk będzie kontynuować karierę, wierzy też anonimowa osoba z jego obozu, którą cytuje portal philboxing.com. - Najlepszym sposobem na to, by skusić go do powrotu, byłby chyba rewanż z Mayweatherem - stwierdza.
Skąd taki wniosek? Przeczytaj dokładnie ten artykuł, wyciągnięte z kontekstu odpowiedzi ale pytań nie podano. Nie wiemy jak zostały zadane, ale możemy się domyślać.
I tu nie ma wydaje mi się dobrej odpowiedzi. Każdy pięściarz widzi to inaczej i to jest jego osobista decyzja.