BILLY DIB NA WOJNIE Z 50 CENTEM
Krótko trwała przyjaźń Billy'ego Diba (39-4, 23 KO) z 50 Centem. Bokser stwierdził, że podpisanie kontraktu z grupą promocyjną rapera było najgorszym ruchem w jego karierze, a ten odpowiedział, że australijski pięściarz to "gnojek", którego nikt nie chce oglądać.
Dib i Fifty rozpoczęli współpracę w 2012 roku. Obaj wiązali duże nadzieje z SMS Promotions, stajnią bokserską muzyka, ale ta zniknęła z bokserskiego świata równie szybko, jak się pojawiła. W 2015 raper ogłosił bankructwo, a kolejni pięściarze próbują się teraz uwolnić od zawartych z nim kontraktów.
- To była prawdopodobnie najgorsza decyzja w mojej karierze. Podpisałem kontrakt z 50 Centem, który w zasadzie nie ma żadnego pojęcia o boksie. Otrzymałem tylko jedną czwartą tego, co mi obiecywano. Zniechęciłem się do boksu, opuściłem się w treningach - powiedział Dib.
Na reakcję rapera nie trzeba było długo czekać.
- Prawda jest taka, że Dib to niewdzięczny zawodnik, którego stacje Showtime i HBO nie chciały pokazywać. Floyd [Mayweather - niedoszły partner rapera w interesach] był na mnie zły, że w ogóle podpisałem z nim kontrakt. Umieściłem go na karcie Manny'ego Pacquiao, gdzie zmierzył się w rewanżu z Gradowiczem. I został rozj***ny przez nokaut. Ja mogę tylko zakontraktować walkę... nie mogę za ciebie walczyć, gnojku! Nie wziąłem centa z twoich pieniędzy. Dużo pieprzą na mój temat, ale nigdy, że jestem złodziejem - stwierdził.