POWRÓT CABALLERO I GOMEZA, WYGRANA MOSLEYA JR
Blisko półtora roku od czasu zdobycia pasa IBF kategorii koguciej udanie powrócił na ring Randy Caballero (23-0, 14 KO). Waży już trzy kilogramy więcej, ale wciąż jest w formie. Nad ranem odprawił Rubena Garcię (15-2-1, 6 KO).
Dawny champion przeważał w pierwszych pięciu rundach, lecz boksował w jednostajnym tempie. W szóstej włączył wyższy bieg, trafił mocno lewym sierpem i prawym podbródkiem, ale jeszcze nie przełamał przeciwnika. W siódmej odsłonie Garcia był już dwukrotnie liczony i w przerwie przed ósmą zdecydował się pozostać w narożniku.
- Czuję się mocny i gotowy na kolejne wyzwania. Znów chcę zostać mistrzem świata - powiedział Caballero.
Swoje demony zakopał też chyba uważany swego czasu za jednego z najgorętszych prospektów Frankie Gomez (20-0, 13 KO). Od pierwszej do ostatniej minuty dominował nad Silverio Ortizem (34-17, 16 KO) i wygrał na kartach wszystkich sędziów 100:90.
Na koniec piąte zwycięstwo zanotował startujący w wadze super średniej Shane Mosley Jr (5-1, 4 KO), choć syn legendarnego "Słodkiego" wcale nie zachwyca. W pierwszej rundzie Azamat Umarzoda (2-9-2, 1 KO) zranił go lewym sierpem. Potem Mosley Jr już wszystko poukładał i położył rywala na deski w trzecim starciu swoim prawym. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 40:35 i dwukrotnie 39:36.