ROACH: MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE BĘDZIE TO POŻEGNANIE PACQUIAO
Pożegnanie z ringiem Manny'ego Pacquiao (57-6-2, 38 KO)? Coraz więcej ludzi z jego obozu w to powątpiewa. Promujący go Bob Arum od samego początku twierdzi, że zdoła jeszcze namówić swojego pupilka na powrót, a teraz w podobnym tonie wypowiada się również wieloletni trener Filipińczyka, sławny Freddie Roach.
Jeden z najwybitniejszych pięściarzy naszych czasów 9 kwietnia na ringu w MGM Grand w Las Vegas dopełni trylogii z Timothy Bradleyem (33-1-1, 13 KO). Czy rzeczywiście tym startem pożegna się z boksem i zajmie wyłącznie polityką?
- Dużo zależy przede wszystkim od tego, czy zostanie senatorem, czy nie. Bo jeśli się mu to nie uda, to co innego miałby robić życiu? Manny dałby radę łączyć funkcję pięściarza i kongresmena, ale pięściarza i senatora już raczej byłoby ciężko. Ale znam też dobrze tego chłopaka i zapewniam was, że nawet gdy będzie senatorem, to dużo frajdy sprawi mu obrona tytułu właśnie pełniąc jednocześnie tak poważną funkcję. Z pewnych względów nie wydaje mi się, żeby to był jego pożegnalny występ. W mojej ocenie wciąż jeszcze drzemie w nim ogromny potencjał, a zawsze świecił przykładem jeśli chodzi o etykę pracy i treningu. Z drugiej strony za nami wspaniałe chwile i będę go wspierał bez względu na to, jaką podejmie ostatecznie decyzję - powiedział Roach.
- Na chwilę obecną Manny powtarza, że bez względu na okoliczności, to jego pożegnanie z boksem. Ja jednak mam nadzieję, że coś się wydarzy, co skłoni go do zmiany decyzji. Być może wróci Mayweather i da nam rewanż? Jeśli mój zawodnik byłby w pełni zdrowy, a teraz jest, dałby Mayweatherowi dużo lepszą walkę niż za pierwszym razem. Jestem przekonany, że stać go na dużo więcej i bardzo chętnie doprowadziłbym do takiego rewanżu. Oczywiście Manny nie jest już w szczytowym momencie swojej kariery, ale pozostało mu z osiemdziesiąt procent z tamtej formy, a to wciąż bardzo dużo. W konfrontacji z Bradleyem naszym celem będzie nie tylko zwycięstwo, ale zwycięstwo przed czasem. Zresztą Manny sam to mówi. Jemu również zależy na nokaucie, a nie mówił mi czegoś takiego od wielu lat - zakończył legendarny za życia szkoleniowiec.
Jak dla mnie, nie ma sensu rozmieniać się na drobne. Pacquiao, jeśliby chciał zostać, to pozostałyby mu walki z Thurmanem, Brookiem, Porterem. Unika ich jak dotąd, czyli nie bardzo ma chęć na takie konfrontacje. Nie byłby w nich faworytem. Może z Porterem... Ale ten znowu nie wiadomo, czy przejdzie Thurmana (sądzę, że przegra).
Jeszcze pozostałby Danny Garcia, ale ten unika groźnych, poza tym z nim Manny byłby raczej faworytem.
Jednym słowem, Pacquiao jest już "wiekowy", niewiele ma do zdobycia. Jeśliby miał zostać i walczyć z tymi rywalami, to bardzo chętnie. Z innymi absolutnie nie.
Bo na rewanż z Pacquiao nikt się nie da oszukać. Z takim Thurmanem, Brookiem Mayweather prawdopodobnie by przegrał. Nawet Porter byłby sporym zagrożeniem.
"Płaczka" zawsze unikał najgroźniejszych rywali. Teraz odszedł "niepokonany", a raczej z fałszywym zerem w rekordzie, wątpię, żeby zaryzykował to wszystko, wrócił i dostał solidny wpierdol.
"Pierdzielone hieny oni nie wchodzą do ringu i dostają po głowie dla nich się tylko kasa liczy"
A co ma się innego liczyć dla promotora, tym się zajmują zawodowo :) Korzyść jest obopólna, nikt boksera na siłę na ring nie wypycha.
Pacman to mój ulubiony bokser zaraz za Mikiem T., ale niech se da spokój. Niech wielki mistrz odejdzie w chwale, a nie stopniowo traci swój błysk w kolejnych, coraz to gorszych walkach. Floyd dobrze zrobił, jeśli faktycznie to emerytura. Pacman powinien rozwalić jeszcze Bradleya i również zawiesić rękawice na kołku.
Ale ja właśnie o tym mówię że jak chce kończyć to niech kończy nie powinni go od tego odwlekać.To jest jego życie więc niech przestaną go namawiać na kontynuowanie kariery
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Autor komentarza: AutorKomentarza
Data: 03-02-2016 17:06:22
Z tych samych powodów nie widzę sensu powrotu Mayweathera.
Bo na rewanż z Pacquiao nikt się nie da oszukać. Z takim Thurmanem, Brookiem Mayweather prawdopodobnie by przegrał. Nawet Porter byłby sporym zagrożeniem.
"Płaczka" zawsze unikał najgroźniejszych rywali. Teraz odszedł "niepokonany", a raczej z fałszywym zerem w rekordzie, wątpię, żeby zaryzykował to wszystko, wrócił i dostał solidny wpierdol.
CHUJter NA 100PRO-TOTAL FRUSTRAT!LOL.JESTEM PEWNY ŻE RÓWNIEŻ MAYWEATHER JEST WINNY ŻE MASZ ZYEBANE ŻYCIE I TYLKO SMĘCISZ OGRZE CAŁYMI MIESIĄCAMI ŁAPIĄC BANY I WRACAJĄC JAK PIES Z PODKULONYM OGONEM.xD