KHAN POZOSTAJE ZAWODNIKIEM HAYMONA
Wraz z informacją o walce Saula Alvareza (46-1-1, 32 KO) z Amirem Khanem (31-3, 19 KO) pojawiły się spekulacje na temat podpisania przez Anglika kontraktu z grupą Golden Boy Promotions. Pięściarz z Boltonu pozostaje jednak zawodnikiem Ala Haymona.
- Nie ma żadnej długoterminowej umowy. To kontrakt na tylko jedną walkę i ewentualnie rewanż, tyle - stwierdził informator portalu fighthype.com
Fakt, że Khan będzie boksować z "Canelo" jest dużym zaskoczeniem, bo jego menedżer nie zwykł robić interesów z Golden Boy Promotions. Co więcej, grupa Oscara De La Hoyi zarzuca Haymonowi próby monopolizacji rynku i z tego tytułu pozwała go na 300 milionów dolarów.
Pomimo zawarcia umowy na starcie Meksykanina z Anglikiem najwyraźniej nie doszło do ocieplenia stosunków pomiędzy potężnym impresario a "Złotym Chłopcem". W trakcie negocjacji panowie nie zamienili ze sobą słowa. De La Hoya negocjował głównie z Shahem Khanem, ojcem Amira, oraz Robertem Davisem, który z kolei jest adwokatem 29-latka.
- Nawet przez sekundę nie miałem kontaktu z Haymonem. Jestem jednak otwarty na współpracę z każdym promotorem, również z Haymonem - stwierdził De La Hoya, wbijając Haymonowi kolejną szpilkę. Ten figuruje bowiem jako menedżer i zgodnie z prawem federalnym nie może jednocześnie pełnić roli promotora. To jeden z zarzutów, które GBP stawia Haymonowi w pozwie sądowym.
Wcześniej w oświadczeniu prasowym grupa De La Hoyi informowała, że będzie wyłącznym promotorem zaplanowanej na 7 maja walki w Las Vegas. Khan podkreślił jednak lojalność wobec Haymona, któremu na Twitterze podziękował w pierwszej kolejności. - Nie moglibyśmy zrobić tej walki bez mojego zespołu i Haymona - napisał.