DE LA HOYA: KHAN MAŁY? A PAMIĘTACIE MOJĄ WALKĘ Z PACQUIAO?
- Jestem naprawdę szczęśliwy mogąc ogłosić ten pojedynek. Obiecałem robić najlepsze z możliwych walk, a przecież dla kibiców to będzie wielkie wydarzenie - mówi Oscar De Da Hoya, niegdyś mistrz świata aż sześciu kategorii, dziś potężny promotor i szef stajni Golden Boy Promotions. Chodzi oczywiście o starcie Amira Khana (31-3, 19 KO) z Saulem Alvarezem (46-1-1, 32 KO) na ringu w Las Vegas 7 maja.
- To dwaj wielcy mistrzowie. Khan będzie mniejszy, ale za to szybszy i może sprawić Canelo naprawdę sporo kłopotów. Jeden i drugi są wielkimi wojownikami, a to jest gwarancją doskonałego spektaklu - przekonuje "Złoty Chłopiec", który odrzuca zarzuty o zbyt dużej różnicy w warunkach fizycznych pomiędzy zawodnikami na korzyść Meksykanina.
- Od razu przypomina mi się sytuacja, gdy walczyłem z Mannym Pacquiao. Ludzie cały czas mówili, że będzie dla mnie za mały i łatwo go pobiję. Podobno miał być skazany na porażkę, nasz mecz miał być wielką klapą i spacerkiem dla mnie, a przecież pamiętamy, co potem wydarzyło się w ringu. Pacquiao mnie zniszczył. I właśnie dlatego Saul musi być absolutnie przygotowany do tego pojedynku w stu procentach - dodał De La Hoya.
Przypomnijmy, że pojedynek odbędzie się w umownym limicie 70,3 kg.
JaNUSZE O CO CHODZI TO JAKIŚ NOWE INTERNETOWE OKREŚLENIE
Jak nie wiesz to trudno ja ci tego nie będę tłumaczył
a to robi ogromna roznice
Oscar zapomnial wspomniec ze to on schodzil z waga do Pacmana a nie odwrotnie jak teraz
a to robi ogromna roznice
*
*
*
Ta "schodził" xDD To tak jakby powiedzieć, że Roy Jones jr idąc do ciężkiej przybrał "kilka" funtów xD
Oscar się katował żeby zrobić limit 145 lbs na wagę, a następnie od samej wagi do dnia walki katował się jeszcze bardziej nie mogąc nawodnić organizmu, normalnie zjeść, a dodatkowo pilnując jeszcze wagi, bo w dniu walki musiał wejść ponownie na ważenie zapisane w kontrakcie przez co w ringu ważył mniej niż mały Pacman i wyglądał jak wampir obudzony w środku dnia xDD Gdyby Oscar taką kurację zajebał Canelo to też bardzo pewnie postawiłbym na Khana.
To coś podobnego, jak Floyd "Płaczka" Mayweather wyciągnął z dwóch kategorii niżej Pana Marqueza do limitu półśredniej, i ten walczył z brzuszkiem i z wiele większym rywalem. Bo oczywiście "bohater i król wyzwań" Mayweather wolał jeszcze zwiększyć swoje szanse i nie zrobił limitu.
Mniej więcej takie szanse na zwycięstwo ma Khan, jak kiedyś mały Marquez z Mayweatherem.