ANDRZEJ FONFARA: CZEKAM NA STEVENSONA
Andrzej Fonfara (28-3, 16 KO) uważa, że zasłużył na rewanżową walkę z mistrzem świata federacji WBC Adonisem Stevensonem (27-1, 22 KO). "Polski Książę" opowiada nam między innymi o tym, jak polscy pięściarze postrzegani są w USA, jakie głosy słychać tam po przegranej Artura Szpilki i o swojej przyjaźni z Arturem Borucem.
- Miałeś walczyć z Rumunem Lucianem Bute, ale ostatecznie nie doszło do porozumienia. Będzie rewanż z Adonisem Stevensonem?
Andrzej Fonfara: Bute był ostatnim kandydatem. Mieliśmy się spotkać, aby dogadać szczegóły, ale wcześniej Rumun odrzucił naszą ofertę. To świeża sprawa i drugim nazwiskiem jest Stevenson. Temat walki między nami przewija się bowiem od pewnego czasu. Póki co nie padły inne nazwiska.
- Do niedawna wydawało się, że do tego rewanżu nie dojdzie. Byłeś zawiedziony?
AF: W pewnym momencie to się kompletnie rozwiało, bo było blisko do walki Kanadyjczyka z Kowaliowem. Należy pamiętać, że wkrótce Rosjanin walczy jeszcze z Jeanem Pascalem. W tej sytuacji czekam na Stevensona, bo zasłużyłem na ten rewanż. Mam już znane nazwisko w USA i nasza walka cieszyłaby się dużą popularnością w Ameryce, Polsce oraz całym świecie bokserskim.
- Ostatnio polskich pięściarzy coraz chętniej ogląda się w USA.
AF: Na pewno tak. Walki moje i Artura Szpilki cieszą się coraz większą popularnością. Dochodzi przecież wygrana Krzyśka Głowackiego z Marco Huckiem o mistrzostwo świata WBO w wadze junior ciężkiej. Po fali Andrzeja Gołoty i Tomasza Adamka, polski boks w USA znów odżywa. Pokazaliśmy, że polscy wojownicy potrafią wygrywać i oddają w ringu całe serce. Mimo, że czasami przegrywamy, fani widzą, że dajemy z siebie wszystko. Dlatego kibice mogą być z nas dumni. Dochodzą jeszcze mniej znani, ale utalentowani Maciej Sulęcki i Patryk Szymański. To młoda generacja polskich pięściarzy, którzy mogą coś osiągnąć.
- Popularność przekłada się na pieniądze. Twoja marka jest coraz bardziej cenna?
AF: Po każdej kolejnej walce przekonuję się, że nie jestem już anonimowy. Pojawiają się nowe zapytania od firm. W 2015 roku moim głównym sponsorem została firma Pol-Mot Auto. Mój przyjaciel Irek Wyszyński skontaktował mnie z prezesem firmy Mateuszem Zarajczykiem i szybko osiągnęliśmy porozumienie. Łączy nas kibicowanie Legii Warszawa. Jak na razie ta współpraca jest bardzo owocna.
- Wspomniałeś o Legii. Głośna jest Twoja przyjaźń z jej byłym bramkarzem Arturem Borucem.
AF: Przyjaźnimy się od kilku lat. Dzwonimy do siebie kilka razy w tygodniu, ale nie mamy możliwości zbyt często się widzieć. Kiedy tylko mam możliwość jeżdżę na jego mecze. Ostatnio miałem możliwość przebywania z jego zespołem AFC Bournemouth na obozie przygotowawczym i wspólnie trenowaliśmy. Poznałem od podszewki trening bramkarski, a ja przeprowadziłem Arturowi zajęcia bokserskie. Uzupełniamy się jako sportowcy, bo on pokazuje mi techniki bramkarsko-piłkarskiej, a ja mu bokserskie. Na pewno szanujemy się i wspieramy wzajemnie jako sportowcy i jako ludzie.
- Byłeś też na zgrupowaniu piłkarskiej reprezentacji Polski?
AF: Podczas październikowego pobytu w Polsce mieszkałem w hotelu "DoubleTree by Hilton Warsaw" z piłkarską reprezentacją Polski. Miałem okazję poznać chłopaków. W czasie gdy przygotowywali się do ostatnich meczów w eliminacjach mistrzostw Europy 2016, ja mogłem regenerować się w SPA.
ANDRZEJ FONFARA: SERWIS SPECJALNY >>>
- Wracasz do sił po walce czy ciężkich treningach leżąc w SPA?
AF: W USA współpracuję z terapeutą. Bardzo cenię jego zabiegi – myślę, że to jeden z czynników, które sprawiają, że udaje mi się ustrzec poważniejszych kontuzji. Prawdę mówiąc ze SPA do tej pory nie korzystałem zbyt często.
- Jaki jest w USA oddźwięk porażki Artura Szpilki z Deontayem Wilderem - mistrzem świata WBC w wadze ciężkiej?
AF: Mimo porażki jego występ został oceniony pozytywnie. Artur przecież dobrze radzi sobie do 9. rundy. Oczywiście zainkasował kilka mocnych ciosów, ale to było nieuniknione. Artur zaprezentował ciekawy styl - pokazał fajne kombinacje ciosów. Nie było tak jak wielu przewidywało, że Wilder będzie robił co chciał. Pojedynek był wyrównany, z niewielkim wskazaniem na Amerykanina. Artur walczył z mistrzem świata jak równy z równym i to na pewno zaprocentuje. Jestem pewny, że dostanie jeszcze szansę na pojedynek o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej.
Adonis jest duzo bardziej utalentowany boksersko a Książę to rzemieślnik...
Kovalev dziś pewnie obu zamiótłby w ringu... tymniemniej walke z Stevensonem kazdy by chetnie obejrzał ! Pascal to żaden zawodnik.
Ogólnie stawiam Kovaliow przez KO, ale proszę - nie umniejszajcie talentu Pascala, bo to naprawdę świetny zawodnik.
A tu wyszła żenada.
Niestety Stevenson ma szybsze i cięższe ręce od Cleverlego.
Jak Stevenson będzie w formie to kiepsko widzę Fonfarę...
Kibicuję mu, ale bądźmy realistami. Cleverlego powinien na nogach i unikach wyboksować i znokautować.
Jak było każdy widział.
Te gadki że tamten miał watę można między bajki włożyć.
Jeden cios i można dostać rozcięcia oka itp.
a niestety prawda jest taka ze walke przejabał wyraźnie
ale są jaskólki na rewanż , Adonis sie starzeje i Finfara zaznajomił sie z jego ciosem w 1 walce
minus jest taki ze Adonis w 1 walce z Andrzejem był myślami przy Bhopie
bedzie rewanz bede kibicowal ale bedzie w chuj ciezko wyrywac ten pas kanadyjczykowi
Dalej słabo pracuje na nogach, dalej nie wyprowadza ciosu w pełnym skręcie, dalej zbiera wszystko na twarz .
Fajnie się go ogląda, ale nie o to chodzi , chodzi o zwycięstwo.
Jak nie zmieni trenera, to obecnego poziomu nie przeskoczy
No i trzeba dodać, że nie potrafi kończyć rywali, tak było z Chavezem (super średnim w końcu, miał ponad minutę), Ngumbu, Stevensonem, Campillo też był naruszony na rundę przed KO, Karpency 2 razy leżał i dalej to samo.
Tu nie chodzi by być czołówką, tu chodzi o bycie mistrzem, lepszy najgorszy mistrz niż ulubieniec przegraniec.
CO nam z tego, że da super walki Kovalevowi , Stevensonowi czy Beterbievovi, jak przegra?
Co do Adamka , błąd w tym, że chciał walczyć jak murzyn, ale nie jest czarny.
Mi chodzi o to co robił Diaz z Drozdem , poprawa pracy nóg, timing, kombinacje, obroty, zejścia, zbicia, obrona to nie tylko gibanie się
Bez zbędnego uczenia balansu, bo nie jesteśmy czarni.