ANDRZEJ SOŁDRA: STARCZY JUŻ NAUKI NA WŁASNEJ SKÓRZE
Po dziesięciu miesiącach rozbratu z boksem spowodowanym poważną kontuzją oraz długą rehabilitacją 20 lutego w Legionowie potyczką z Sebastianem Skrzypczyńskim (11-12-2, 5 KO) powróci w końcu Andrzej Sołdra (11-2-1, 5 KO). Miniony rok był huśtawką nastrojów dla tego chłopaka, ale teraz ma wrócić silniejszy niż kiedykolwiek.
Pięściarz z Nowego Sącza już dochodził do siebie, gdy podczas jednego z treningów pękła mu śruba w nodze i wszystko opóźniło się jeszcze bardziej. Długo pracował więc tylko górną częścią ciała na siłowni. Od dwóch tygodni przebywa już w Dzierżoniowie, gdzie ciężko trenuje nad powrotem do takiej formy, jaką prezentował pokonując Dawida Kosteckiego podczas pamiętnej walki na PBN.
- Ciężko jest wrócić po tak długiej przerwie, wszak od ostatniego startu minęło już ponad dziewięć miesięcy. Trzeba się powoli rozkręcać od nowa, ale na pewno dam radę. Psychicznie jest wszystko w porządku, to raczej fizycznie muszę się przełamywać. Co prawda u siebie również trenowałem, ale nie były to takie prawdziwe treningi bokserskie, jak tutaj z Piotrem Wilczewskim, więc jestem jeszcze trochę pozakwaszany. Z każdym dniem powinno być jednak lepiej. Dużo czasu wcześniej spędziłem na siłowni, więc prawdopodobnie z tego powodu jestem jeszcze trochę pospinany na tarczy czy walce z cieniem. Przez te kilka miesięcy robiłem tylko siłę statyczną - nie ukrywa Sołdra.
W pewnym momencie pojawił się pomysł, by Andrzej wrócił spotkaniem z Maciejem Miszkiniem (19-3, 5 KO), lecz wspólnie z trenerem Wilczewskim podjęli decyzję, by nie ryzykować aż tak bardzo w tym momencie swojej kariery. Miszkiń więc zaboksuje 4 marca na gali w Sosnowcu, a Sołdra skrzyżuje rękawice ze Skrzypczyńskim.
- Już wcześniej mówiłem promotorowi, że jestem chętny na takie spotkanie, tylko nie po tak długiej przerwie. Chcę najpierw zobaczyć, jak w ogóle będę się czuł? Jak mój organizm zareaguje podczas walki? Miałem już kilka nauczek w życiu, dlatego nie chciałem teraz wskoczyć od razu na głęboką wodę. Już chyba wystarczy tej nauki na własnej skórze. Pomimo tak długiej przerwy nie zaniedbałem się, dobrze cały czas się odżywiałem, dlatego chciałbym "przetrzeć się" tylko tą jedną walką, a później będę już raczej gotowy na większe wyzwania. Promotor ma wobec mnie jakieś poważne zamiary, za co jestem mu wdzięczny, więc zobaczymy jak zaprezentuję się w Legionowie. Póki co skupiam się tylko na najbliższym starcie. Czekam na nie już naprawdę z niecierpliwością.
ale nie wierzę w jakiś znaczący sukces tego boksera
ale to on był mocny tylko Alfons słaby
po drugie alfons też go posadził na dupie
więc chyba szkoda zdrowia dla boksu
takie pieprzenie bo przegral walke?
Obil Cygana ktory teoretycznie byl faworytem ostatnio przegral z kretesem ale kazdemu moze sie zdarzyc