WHYTE CHCE REWANŻU Z JOSHUĄ RÓWNO ROK PO PIERWSZEJ WALCE
Dillian Whyte (16-1, 13 KO) chce ponownie się zmierzyć z Anthonym Joshuą (15-0, 15 KO) równo w rok po tym, jak mistrz olimpijski znokautował go na ringu w Londynie.
Zwaśnieni rywale, którzy mają ze sobą na pieńku od czasów amatorskich, spotkali się w O2 Arena 12 grudnia. Joshua zwyciężył w siódmej rundzie, ale wcześniej, w drugiej, sam był w sporych opałach, gdy nadział się na kontrę przeciwnika.
Whyte, który twierdzi, że nie wypuściłby wygranej z rąk, gdyby nie kontuzja barku, liczy na to, że spotka się z AJ-em raz jeszcze.
- Możemy to zrobić ponownie 12 grudnia. Dlaczego nie? Jestem gotowy. Wrócę w maju lub czerwcu. Chciałbym zaboksować z kimś pokroju Derecka Chisory czy Lucasa Browne'a. Znokautuję ich, a potem zrobimy rewanż. Joshua sam chciał rewanżu, ale Barry Hearn powiedział mu: "Nie ma mowy, lepiej, żebyś przez jakiś czas unikał tego koleżki. Poczeka jeszcze kilka lat". Kto inny jednak miałby walczyć teraz z Joshuą na PPV? Na Haye'a, Wildera czy Fury'ego nie jest jeszcze gotowy - powiedział.
Joshua kolejną walkę stoczy prawdopodobnie w kwietniu. Nazwisko jego rywala nie jest jeszcze znane.
Co do Whyte'a to ktoś nieźle mnie rozbawił tu na orgu pisząc że powinien zmienić pseudonim na ściemniacz czy coś w tym stylu.
Facet pewnie dostał solidną wypłatę za walkę i mu się nie chce zarabiać w inny sposób mniejszej kasy. Słabe to tym bardziej że poleciał na ten ring bezwładnie jak lalka...
W rewanżu jeszcze większa deklasacja.
Ale nie mogę skojarzyć innego zawodnika dla Anthony'ego sensownego.
Może Takam?
W każdym bądź razie oni najlepiej wiedzą na co stać Joshuę. Myślę że to nie jest zawodnik któremu pomoże jeszcze bicie "drugiego sortu"/